Piosenka Birutė Jonuškaitė

„Modlitwa porządnego faceta” to piosenka z tekstem Birutė Jonuškaitė, mojej przyjaciółki i tłumaczki moich wierszy na język litewski. Śpiewa Remi Juśkiewicz.

Wojciecha Łęckiego myśli jak szpilki

Urszula Ambroziak-Bereszczyńska

 

                                   MYŚLI  JAK  SZPILKI

 

 

            Wydawnictwo Psychoskok z Konina wydało drugi obszerny zbiór aforyzmów Wojciecha Łęckiego „Szpilki w rozsypce”. Pierwszy, tego autora, bibliofilski, wysoko oceniony przez badacza aforystyki prof. Uniwersytetu Opolskiego Joachima Glenska i Tadeusza Różewicza, ukazał się w 1992 r. pt. „Bezładny zgiełk” w krakowskim wydawnictwie „Miniatura”. Nowa książka zawiera około 1300  zapisanych w ciągu ostatniego ćwierćwiecza sentencji, skrzydlatych, rozbrykanych facecji, zadziwiających różnorodnością formy i treści. Autor przyszpila nimi męczące, ulotne i obleśne urywki rzeczywistości. Aforystyka wymaga bowiem niezwykle wysmakowanego operowania słowem, przemilczeniem, aluzją, ironią, paradoksem, interpunkcją… i wyczucia języka często większego niż poezja.

Nie od rzeczy będzie przypomnienie w tym miejscu Czytelnikom tego ważnego w literaturze współczesnej płockiego poety, satyryka, krytyka literackiego, autora opowiadań i utworów dramatycznych, wieloletniego dziennikarza, który wymienione powyżej profesje uprawiał poza stałym zatrudnieniem (ponad 40 lat) w płockim koncernie petrochemicznym jako mechanik-automatyk-logistyk. Zasłużony racjonalizator, laureat Nagrody im. Ignacego Łukasiewicza za 1978 r., był autorem pierwszych w Polsce programów komputerowych do projektowania układów automatyki w latach 1974-84. Był współzałożycielem pierwszej w kombinacie rafineryjnym komórki Solidarności w 1980 r. Prowadził agitację i zapisy do tego związku. Pisał również felietony polityczne, ogłaszane w prasie podziemnej i radiowęźle zakładowym. Wykształcenie techniczne zdobywał w bydgoskiej ATR (obecnie Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy), Politechnice Warszawskiej, SGH oraz w Centrum Edukacji Logistycznej w Poznaniu, gdzie uzyskał certyfikat europejski w  zakresie logistyki transportu. Jednocześnie, zwłaszcza po 1989 r., prowadził ożywioną, wieloletnią działalność społeczną, poświęconą płockiemu środowisku literackiemu (słynne Noce Poetów, konkursy literackie, spotkania autorskie i wyjazdowe plenery literackie). Był założycielem w 2002 r. płockiego oddziału ZLP, który opuścił po przejściu na emeryturę w 2009 r. Za swoją działalność otrzymał w 1987 r. Nagrodę i Medal 750-lecia Płocka, w 1990 r. Odznakę Zasłużonego Działacza Kultury, w 1998 r. Srebrny Krzyż Zasługi, a w 2006 r. został nominowany przez UM Płocka do nagrody Marszałka Województwa Mazowieckiego. Równocześnie od 1978 r. realizuje się w twórczości literackiej, doskonaląc systematycznie swój warsztat literacki.

Dotychczas wydał 13 zbiorów wierszy, 7 tomów utworów satyrycznych, napisał dwie wystawione sztuki teatralne. W latach 1985-2008 wykonywał również zawód dziennikarza – założył w 1990 roku tygodnik samorządowy Goniec Obywatelski, a w roku 2000 periodyk literacki nawias. Był redaktorem naczelnym obu pism. Swoje recenzje literackie, teatralne, muzyczne i plastyczne drukował m.in. w Sztuce, Poradniku Muzycznym, Gońcu Teatralnym, Akancie, Gazecie Kulturalnej. Wielokrotnie był laureatem ogólnopolskich konkursów poetyckich, m. in. „XV Dni Leśmianowskich“ (2001), czy XXX Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu (2007) na książkę roku. Jego wiersze przełożono na angielski, niemiecki, norweski, czeski i litewski, zaś Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza wydała w 2017 r. jego „Poezje zebrane” w renomowanej serii „Biblioteka Poetów” na 50-lecie jej edytowania. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Stowarzyszenia Autorów ZAiKS oraz Stowarzyszenia Kultury Europejskiej.

Łęcki wciąż pracuje twórczo w zaciszu rodzinnego domu, owocniej nawet niż za czasów aktywności zawodowej. Wydał w tym czasie 6 ważnych, prawie niezauważonych przez media książek, wysoko ocenionych przez takich krytyków jak Andrzej K. Waśkiewicz, Jan Zdzisław Brudnicki czy Karol Maliszewski. Jego utwory przyciągają głębią myśli i kunsztem słowa, humorem, wyważoną ironią, sarkazmem… którymi zwłaszcza jako satyryk zwykle trafia w istotę rzeczy. Jest mistrzem pure nonsensu – potrafi z absurdalnego skojarzenia pojęć wydobyć zaskakująco trafną, okraszoną dowcipem prawdę o życiu.

Literacki warsztat Łęckiego przyciąga spektakularnymi metodami wydobywania uroków codzienności (mowa o aforyzmach), jej wysublimowanych smaków i dyskretnych tajemnic. Pozwala mu on wydrwić wiele niuansów współczesności przy pomocy niezwykle skrótowych, przeważnie jednozdaniowych, nierzadko nawet równoważnikowych wypowiedzi. Opublikowane w omawianej książce  aforyzmy, niezależnie od ich zaproponowanej we wstępie klasyfikacji, są kondensacją myśli, zmuszających odbiorcę do intelektualnego wysiłku, do odkrywania ich wieloznaczności w warstwie zarówno znaczeniowej, jak i formalnej.

 

Uderza, co typowe dla twórczości aforystycznej, wielość i różnorodność treści, rodzajów i form, ale też osobowościowy i charakterologiczny wymiar tekstu, widoczny zwłaszcza w formie zaczepnej, prowokującej do refleksji często pojawiającym się na końcu pytaniem retorycznym. Pytaniem zachęcającym do zagłębienia się w sens spraw niekiedy pozornie oczywistych, a jakże trudnych do zwerbalizowania. Do poszukiwania odpowiedzi na podstawie osobistych doświadczeń, ale też do skonfrontowania prawd własnych ze spostrzeżeniami i optyką autora.

 

W zbiorze obok wielości sensów znajdujemy również wielość inspiracji różnorodnej proweniencji. Donośny jest np. ton biblijny, wydawało by się, że przez wieki wyeksploatowany. Łęcki dowodzi, że jest on nadal aktualny w zderzeniu ze współczesnością: 

Przykład Kaina uczy, że i bestia może liczyć na sukces. I co z takiej nauki?

Po Barabaszu każdy łotr liczy na bezkarność.

 

W warstwie tematycznej aforyzmów widać silne oddziaływanie filozoficzno-etyczne starożytnych klasyków śródziemnomorskich, głównie sokratyków, zwłaszcza w sferze teorii poznania i dochodzenia do prawdy. Epistemologiczny weryzm staje się tutaj pewną syntezą kategorialną, będącą kwintesencją współczesnej rzeczywistości, co ilustrują celne spostrzeżenia typu:

Z prawdą  można się minąć, ale nie można jej wyprzedzić.

Deszcz głupich słów ciągnie za sobą grad kłopotów.

Zlikwidowano etat błazna. Stąd tylu błaznów na innych etatach?

 

Obok przywołanej tradycji kulturowej najżywotniejszą inspiracją jest dla autora codzienność, zwłaszcza wnikliwa obserwacja obyczajów, rodzących dylematy moralne, pozostających w dysonansie do zapisów dekalogu:

Czy twórca może się poczuć bogiem, gdy stworzy własny świat?

Dlaczego czas przysługuje również tym, co go wykorzystują do niecnych celów?

 

Niczym w zwierciadle odbija się w zawartych w zbiorze myślach współczesna rzeczywistość polityczna, poddana tu ocenie z pozycji trzeźwo myślącego patrioty, zirytowanego brakiem wyobraźni i odpowiedzialności decydentów:

Upadek narodu hańbi jego przywódców.

Polscy patrioci Solidarnością zadziwili świat i… roztrwonili cały do niej entuzjazm Polaków.

 

Krytyczny ton dostrzegamy również wobec instytucji Kościoła, którego bigoterię wyszydza:

Kościół wyświęca męczenników. Niosący radość na to nie zasługują?

I porządek boży czasem bies układa.

 

W omawianym zbiorze aforyzmów autor obnaża ludzkie słabości, rzutujące na jakość życia i obyczajów, chociażby instytucji małżeństwa, uszczypliwie skubiąc bluszcz kobiecej uczciwości:

Miał trudne życie z łatwą kobietą.

Ukochana kobieta bez trudu ukrzyżuje mężczyznę na własnych ramionach.

Jednocześnie przytomnie podkreśla, że: Wrogowie rodziny są wrogami ludzkości!

 

Co krok potykamy się w zbiorze o paradoksalne prawdy, będące nośnikiem smutnej refleksji nad słabościami i ograniczeniami człowieka, Chociażby:

Wierna żona najdłużej nosi żałobę po kochanku.

Każda wolność ma swojego pana.

 

Wyrafinowana ironia, oddająca poetycką błyskotliwość autora, stanowi rys charakterystyczny całego zbioru, czego dowodem są m. in. sentencje:

Tęcza: wstążka we włosach krajobrazu.

Człowiek zszedł z drzewa, bo nie mógł się utrzymać na wysokim poziomie.

 

Autor niewątpliwie uczy nas poczucia humoru. Śmiejąc się z nim, sprawdzajmy czasem, czy ten śmiech nie wraca do nas smutnym echem lub czy nie śmiejemy się z siebie. To pierwsze zmusi do refleksji, to drugie może nam wyjść tylko na dobre. Łęcki-ironista mocny ton sarkazmu niekiedy tylko przełamuje delikatną nutą optymistycznej wiary w mądrość człowieka – kreatora rzeczywistości.

 

Te stosunkowo rzadko występujące myśli-motywatory warto ponieść w sobie, by uczynić znój codziennych zmagań interesującym, a nawet fascynującym. Poniżej zacytowane przekonania warto powtarzać jak mantrę, aż się wpiszą w naszą naturę:

Jeśli wierzyć, to jednak w człowieka. W końcu wymyślił niejednego boga!

Zło powstaje nawet z dobrych pobudek. Dobro ma zwykle pod górę.

Niosąc w pamięci te myśli, zapewne łatwiej iść pod wiatr.

 

                                                                                  Urszula Ambroziak-Bereszczyńska

Czytam wiersz Wojciecha Majkowskiego o łąkach nad Nerem – rzeką także mojego dzieciństwa.

Czytam wiersz Wojciecha Majkowskiego o łąkach nad Nerem – rzeką także mojego dzieciństwa.

https://drive.google.com/file/d/1_9_GDyAsf43tcMscriJaMef92r-of7FK/view

WOJCIECH MAJKOWSKI

Łąki nad Nerem

(posłuchaj, recytuje Maria Duszka: Łąki nad Nerem)
Magdzie, mojej ciotecznej siostrze, na wspomnienie dzieciństwa, które już nie wróci…

Wracam i znowu stopy krwawią.
Trawa tak samo szorstka, ostra.
Ostrożnie kroki swoje stawiam
i wraca pamięć. Ja i siostra.

Ner się leniwie snuje obok.
W trawie buszuje życie wszelkie.
Ledwie widoczny, biały obłok
przesłonił słońce, żółte, wielkie.

A w wodzie się odbija promień
i oczy razi nam, bezczelnie.
Nic już nie widzę. Brak mi wspomnień.
Choć niby pięknie i subtelnie.

A przecież kiedyś ona spyta:
„Pamiętasz tamten czas nad Nerem?”
Co jej odpowiem? Może? Chyba?
Innym zasłonię się plenerem?

Lecz widzę znowu. Słońce pali.
My na tej łące, dzieci jeszcze.
Siano zgrabione, zapach malin
od lasu niesie się powietrzem.

Bydgoszcz, 13 czerwca 2017 r.,

Łąki nad Nerem

SŁOŃCA MOŻE DZIŚ NIE BYĆ – według Joli Stelmasiak

 

To było podczas ostatniego organizowanego przez Artura Fryza

Festiwalu Złoty Środek Poezji w 2014 r. Drugiego dnia przyjechała

na tę imprezę Jola Stelmasiak. Pochodzimy z tych samych stron –

z gminy Szadek, znamy się od lat. Był upalny dzień. Usiadłyśmy

sobie z Jolą nad stawem w sąsiedztwie Kutnowskiego Domu

Kultury. Powiedziała mi m.in., że myśli o wydaniu nowego

tomiku. Parę godzin później trafiłyśmy w jednej z kutnowskich

knajpek na Piotra Groblińskiego. Przedstawiłam mu Jolę

i powiedziałam, że chciałaby wydać tomik. Wiedziałam,

że Piotr lubi poezję niebanalną. Poetka i wydawca zastanawiali się

kilka lat. I oto efekt…

20 czerwca 2017 r. w Łódzkim Domu Kultury odbyła się promocja

tomiku wierszy Joli. Książka ukazała się w Wydawnictwie

Kwadratura. Na prośbę Piotra Groblińskiego Autorki napisałam

blurb na okładkę. 

Jolanta Stelmasiak mieszka w domu pod lasem. Z dala od zgiełku, z dystansu obserwuje świat. Czasem wybiera się w podróż, zazwyczaj po to, aby odebrać w którymś z miast kolejny laur zdobyty w konkursie literackim. Ma ich już na swoim koncie  kilkadziesiąt.

Ukończyła liceum plastyczne, studium ekonomiczne, a potem studia zakresu zarządzania. Na co dzień pracuje jako księgowa. Już choćby ten mix świadczy o różnorodności  jej talentów i zainteresowań. Jej wiersze są bardzo malarskie. Choć nie kolorowe. Raczej monochromatyczne, stonowane. Rzadko pojawia się w nich ciepła, żywa barwa, jak w tym haikopodobnym fragmencie utworu pt. „Wiatr:

kropla szkarłatu w trawie

strącony przez wiatr

ostatni pączek róży

Dużo tu snów, utraconych złudzeń, samotności, śmierci:

tamta niedziela

tamta polana

tamta ścieżka

 

unoszona wiatrem moja sukienka

 

nazajutrz wszystko

będzie tylko kłamstwem

 

ja jestem tylko twoim snem

 

A potem:

bez ciebie tylko pustka

nie musisz mi wierzyć

 

Wiersz „Głód” kończy się słowami:

goryczą karmieni staliśmy się głodem

bo choć nieumarli to dawno nieżywi

 

Ta poezja nie pozostawia czytelnika obojętnym. Dlaczego? Może dlatego, że jest do bólu autentyczna, uczciwa. Jolanta Stelmasiak nie koloryzuje, nie gra, nie oszukuje – siebie ani czytelnika.

 

Maria Duszka

 

 

Adam Wiśniewski z Kalisza podarował mi swoją najnowszą książkę pt.

„Gęsie gadanie – aforyzmy, sentencje, prztyczki”.

A w niej wiele mądrych, zaskakujących i zabawnych  myśli,m.in. :

 

_Jedyna racja, dla której warto byłoby cofnąć ludzki czas,

to ta, by móc wybaczyć lub prosić o wybaczenie.

 

_Nosił ją baran na plecach i rękach lat kilka; uciekła – do wilka

 

_Głos na infolinii: ‚Wszyscy nas konsultanci są zajęci”.

W liczbie… jeden! – dodam

 

„Zbieracze lawendy” – wybór wierszy Arkadiusza Frani

Od mojego ulubionego częstochowskiego poety Arka Frani

otrzymałam właśnie jego wybór wierszy pt. „Zbieracze lawendy”.

A w nim m.in. biograficzny poemat „halina poświatowska”

i wiele innych utworów, które same zapadają w pamięć. 

Arkadiusz Frania - Zbieracze lawendy..

Arkadiusz Frania - Zbieracze lawendy

Tomasz Snarski: „Werblista”

Na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Poetyckim

„Maj nad Wilią” w Wilnie otrzymałam od Tomasza Snarskiego

tomik „Werblista” wydany w serii Biblioteka „Znad Wilii”.

Te wiersze są mi bardzo bliskie. Na pewno będę do nich wracać.

 

Tomasz Snarski

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tomasz Snarski - Werblista