Tag: Maria Duszka "Hanami"
RECENZJE MOJEJ TWÓRCZOŚCI
PANI PROFESOR JADWIGA MIZIŃSKA ZRECENZOWAŁA MÓJ TOMIK „HANAMI” NA ŁAMACH NUMERU 5/2023 „TOPOSU”
Dopiero teraz się o tym dowiedziałam.
TAK POLECA MÓJ NOWY TOMIK „HANAMI” PIOTR ROGÓSZ, MUZYK I DZIENNIKARZ TVP 3 ŁÓDŹ
Hanami, to japoński zwyczaj podziwiania urody kwiatów A my podziwiamy wiersze z tomiku Marii Duszki o tym samym tytule. A jest się czym zachwycić. Obok wierszy są też wesołe anegdoty, więc jeśli ktoś boi się posmutnieć, to niech się odważy rozweselić. POLECAMY Maria Duszka
***
świecie zwariowany
zabawko nasza
którą psujemy
i naprawiamy
https://www.facebook.com/photo?fbid=1102786314367569&set=a.718791989433672
MARIUSZ J. ROKITA, JEDEN Z LAUREATÓW TEGOROCZNEJ EDYCJI OKP „CZARNO NA BIAŁYM” W PARZĘCZEWIE ZDOBYŁ MÓJ TOMIK W INTERNECIE I PODZIELIŁ SIĘ ZE MNĄ WRAŻENIAMI Z LEKTURY:
Właśnie dostałem WOLNOŚĆ CHMUR z Allegro. Czytam… i nie mogę wyjść z zachwytu, z podziwu. Strasznie nie lubię zgiełku i przegadanych wierszy. A tu perfekcyjny minimalizm. I spokój…
DZIĘKI
Mariusz J. Rokita
WALDEMAR MICHALSKI O TOMIKU „HANAMI”
WALDEMAR MICHALSKI – POETA, KRYTYK LITERACKI, WIELOLETNI SEKRETARZ KWARTALNIKA „AKCENT” PODZIELIŁ SIĘ E-MAILOWO WRAŻENIAMI Z LEKTURY MOJEGO TOMIKU:
Szanowna i Droga Mario,
gratuluję tomu, który z przyjemnością przeczytałem w całości. Wiersze są mi bardzo bliskie, bo wyrastają z konkretnej sytuacji z życia wziętej. Część prozatorska bardzo dowcipna, dobrze i z przyjemnością się czyta. Profesor Mizińska zawsze wszystko widzi w perspektywie globalnej. I dobrze! Gratuluję!
Do listu załączam na pamiątkę dwa zdjęcia z promocji „Akcentu” w Radiu Lublin.
Serdecznie i gorąco pozdrawiam – Waldemar Michalski
DANIELA ZAJĄCZKOWSKA TAK ODCZYTAŁA „HANAMI”
https://zlpinfo.eu/publikacje/krytyka-literacka/kronika-ulotnosci-czyli-hanami-marii-duszki.html?fbclid=IwAR12xqzf2Y-fJI87DWklSTyfBjAzrUgcpENtTRBlPkvR2OHolE_SKWi4aN8
Recenzja tomu poezji Marii Duszki „Hanami”
Tom utworów Marii Duszki pt. „Hanami” jest poetyckim pamiętnikiem, składającym się z dwóch części. Pierwsza to liryczne wiersze. Druga – krótkie prozy poetyckie.
Liryki mają charakter osobistych wyznań, natomiast prozy to swoista anegdotyczna relacja z życia narratorki. Dzięki wierszowanym tekstom i opowiastkom prozą poznajemy sferę uczuć i światopoglądu bohaterki oraz obcujących z nią postaci z przytaczanych zdarzeń.
Spostrzeżenia natury ogólnej jak i osobistej są ujmowane – jak zazwyczaj w twórczości autorki – z lapidarną celnością. Często puentowane ironicznie lub paradoksalnie, niekiedy z wyrażonymi nie wprost, lecz wyraźnymi odniesieniami kulturowymi. W otwierającym tomik wierszu poetka pisze:
u Birutė w Wilnie (…)
obudziła mnie myśl:
„przychodzi miłość
i robi z nami co chce –
jak śmierć”
Przytoczony fragment jest nawiązaniem do słynnej myśli świętego Augustyna: „Kochaj i rób co chcesz”. Dokonana przez poetkę trawestacja zmienia jednak perspektywę postrzegania miłości i staje się polemiczna w stosunku do myśli chrześcijańskiego filozofa. Bowiem w tym ujęciu, to nie człowiek kierujący się miłością robi co chce, lecz owo uczucie włada jego wolą. Nie bez powodu w utworze pojawia się zestawienie miłości ze śmiercią. Ma ono uwypuklić naszą bezsilność wobec ich mocy.
Tematyka dotycząca Erosa i Tanatosa jest wiodącą w wierszach konfesyjnych tego zbioru, natomiast segment prozatorski opatrzony tytułem „Sukienka w białe komary ” koncentruje się na wychwytywaniu ulotnych fragmentów życia. Motywem występującym w obu, jest jednostkowy i społeczny wymiar sztuki oraz koszty egzystencjalne, jakie ponosi artysta. W tekście zatytułowanym „Scheersberg”zostało podkreślone, że dbałość o twórców jest ważnym elementem dbałości o narodową kulturę:
miejsce
gdzie odkrywa się i docenia
młodych uzdolnionych artystów
Niemcy czuwają
– wiedzą
że przeoczony talent
może ich kosztować zbyt wiele
Zarówno przez wiersze, jak i przez prozy przewija się również tematyka egzystencjalno – metafizyczna i pojawiają refleksje nad istniejącymi w świecie cierpieniem, grzechem i złem. Maria Duszka zastanawia się nad relacją Boga i człowieka, i nad tym, na ile to Stwórca poddaje nas moralnym i życiowym próbom, a na ile my sami wikłamy się w kłopoty i poddajemy próbie Bożą cierpliwość i miłosierdzie. Dramat istnienia i jego cudowność tylko niekiedy wykluczają się, najczęściej poetka mówi o ich współistnieniu. Ujęła to tak w utworze „ Potpouri ”:
mała dziewczynka
idzie brzegiem chodnika
płacze
w dłoniach trzyma pożółkły liść
trzyma go tak
jakby on mógł ją wyłowić z rozpaczy
Autorka stara się nikogo nie osądzać i jest przychylna ludziom, co można zauważyć w przytaczanych przez nią zdarzeniach anegdotycznych. Życie ją fascynuje i jest świadoma jego zjawiskowości i złożoności. Dlatego z uwagą i wrażliwością opisuje i rozważa najzwyklejsze ludzkie sprawy.
Tytułowy wiersz tomu przywołuje wypowiedź Lecha Wałęsy o budowaniu nad Wisłą drugiej Japonii. Poetka zobrazowała naiwność tego stwierdzenia, ujawniając różnicę mentalności między społeczeństwem, które świętuje kwitnienie wiśni, a tym
które z byle powodu pozbywa się osiedlowych drzew. Ta odmienność dotyczy nie tylko tego, że Japończycy bardziej szanują swoją przyrodę, ani tego, że Polacy traktują naturę głównie w kategoriach utylitarnych, lecz tkwi w odrębnym stosunku do istnienia i czasu.
Zagubiona przez społeczeństwa zachodu umiejętność kontemplowania chwili wciąż ma znaczenie dla kultur wschodnich. Obserwowanie opadających płatków wiśni, uznano by u nas za stratę czasu, a przecież wyraża się w tym szacunek dla piękna i zaduma nad przemijaniem. Jest to także wspaniałe ćwiczenie uważności i koncentracji. Świadome przeżywanie swojego tu i teraz.
Nie bez powodu od tego utworu właśnie pochodzi tytuł całego zbioru. Wiersze oraz
liryczno – humorystyczne dykteryjki są sposobem na uchwycenie w kadrze poezji ulotności życia. Jest to nie tylko, jak u mistrza Gałczyńskiego, próba ocalenia przemijającego i cennego, ale również szansa na ponowne przeżycie, odtworzenie i zrozumienie umykających wrażeń. Dobrym przykładem takiej refleksyjnej impresyjności jest tekst poświęcony Szczawnicy:
Szczawnico bałamutnico
czarujesz i uwodzisz nas
źródłami i potokami
wdzięczysz się do nas
(…)
taka sobie jesteś zwyczajna
a nie wiadomo jak i kiedy
zdobywasz nasze serca
W świecie przedstawionym nawet pozornie banalne scenerie lub sytuacje są nacechowane poetycko. Autorka zdaje się nas przekonywać, że wszystko jest poezją. Trzeba tylko być czułym na dramatyzm i humor rzeczy powszednich. Trzeba być wrażliwym na sferę codziennej, potocznej komunikacji, na dowcip i paradoksy zwykłej rozmowy.
Dlatego Maria Duszka przytacza wypowiedzi własne, krewnych, przyjaciół i przypadkowo napotkanych osób. Można w tych cytatach z rzeczywistości dostrzec metodę poetycką Mirona Białoszewskiego, a także stachurową fascynację cudownością istnienia. Nie jest to naśladownictwo, lecz liryczne powinowactwo, duchowe pokrewieństwo. Wędrowanie własną indywidualną ścieżką, na której rejestruje się dźwięki i barwy czasu i tworzy impresje w intymnym klimacie.
Utwory pisane wierszem i prozą często są kończone ogólną, podsumowującą konstatacją, dotyczącą obyczajów i postaw ludzkich. Rzeczywistość ukazywana w tych mikrofabułach nie ma nas szokować, lecz skłaniać do przemyśleń lub dobrodusznie śmieszyć. Nie oznacza to, że ważne społecznie kwestie są pomijane lub bagatelizowane.
Maria Duszka opowiada się po stronie zwykłych ludzi, broniąc ich prawa do szczęścia, które bywa niepewne w świecie przesyconym ekonomią i polityką. Poniżej zacytowany wiersz opowiada o ich pragnieniach i przeciwstawia je politycznym planom.
zwykli ludzie
chcą uprawiać truskawki
patrzeć na kwitnące bzy
kąpać się w jeziorze
rodzić i wychowywać dzieci
karmić swoje koty i psy
politycy mają dla nich
inne plany
Niejednokrotnie więc sprzeciwia się poetka historycznym mechanizmom i społecznym uwarunkowaniom, które stają się pretekstem dla świata pełnego dysfunkcyjnych nierówności i w którym prawa pojedynczego człowieka są łamane lub ignorowane. Szczególnie przejmująco brzmi to w utworze „Sami sobie to robimy”:
wszyscy klęczymy
z głową przy ziemi
nie żeby mieć
ale żeby przetrwać
miejsce niepokornych
hardych
prawdomównych
jest na dworcach
i w noclegowniach
film
o bezkompromisowym bohaterze
naszych czasów
może nosić tytuł
”Człowiek ze śmietnika”
Pan Jourdain, bohater dramatu Moliera „Mieszczanin szlachcicem”, zdziwił się, że mówi prozą, natomiast czytelnicy tomu ”Hanami” Marii Duszki mogą być zaskoczeni, że wszystkim zdarza się mówić poezją. Poetka uświadamia nam, że potencjał liryczny odnaleźć można nawet w codziennych rozmowach i że tkwi on zarówno w samej komunikacji, jak i w kontekście sytuacyjnym. Jej poetycki pamiętnik sprawia, że przeżywamy całą jaskrawość egzystencji i czasami brak nam tchu na myśl o cudowności życia, a czasami na myśl o jego okrucieństwie.
Daniela Ewa Zajączkowska
Duszka M., Hanami, Wydawnictwo Norbertinum, Lublin 2023
WSPOMNIENIE Z TUCHOLI
TRZY LATA TEMU KAZIMIERZ RINK PROWADZIŁ MOJE SPOTKANIE AUTORSKIE W MIEJSKIEJ BIBLIOTECE PUBLICZNEJ W TUCHOLI. TAK MIŁO WSPOMINA JE DZISIAJ NA SWOIM FEJSBUKOWYM PROFILU:
MARIA DUSZKA należy do poetek tyleż skromnych, wyciszonych, co nieustannie gdzieś wędrujących i podróżujących. Bo lubi ten żywioł: bywać w drodze. Ale kiedy czytam Jej wiersze, kiedy ich słucham, myślę, że okazują się dokładnie takie jak Ona sama. Pełne cichego zamyślenia, zaplątanej w subtelnie cieniutką nić refleksji, misternie emocjonalnego rozedrgania. Co więcej, skupienia na tym, co mimo swej ulotności stanowi i decyduje o sensie naszego po Tej stronie trwania. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu.
Taką też zapamiętałem Ją ze spotkania w naszej tucholskiej, życzliwym kustoszom poetyckiej strofy, książnicy…
MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
rozmawialiśmy
o kilka kroków od nas
zatrzymał się mały
może czteroletni chłopiec
w żółto-granatowej kurtce
powiedział patrząc na ciebie
prawie pięćdziesięcioletniego mężczyznę
„chodź tu”
nie przerwaliśmy rozmowy
po chwili chłopiec stanowczo powtórzył:
„chodź tu”
„dlaczego mam do ciebie iść?”
spytałeś
„bo ja mam tylko mamę”
(M. Duszka”, „Wolność chmur”)
*
Maria DUSZKA oprowadziła nas multimedialnie po Wilnie Mickiewicza, Konwickiego i Miłosza, opowiedziała o swoim z wyboru Sieradzu, zaprezentowała wiersze ze swej ostatniej książki „Wolność chmur” i wyznała, że lubi słuchać tego mówią i myślą zwykli ludzie, których uważnie obserwuje. Nie dystansuje się od porównań własnej liryki z Anną Świrszczyńską (zauważył to sam Józef Baran!), zapisuje zdarzenia pretendujące do miana życiowych anegdot, lubi literackie podróże z niewiadomą w podtytule, cieszy się z tłumaczenia własnych wierszy na 15 języków świata i nie popada w irytację, gdy słyszy określenie: poezja kobieca. Do dobrych wierszy niekoniecznie musi być przyklejana etykieta płci – mówi…
TOMASZ WITOLD POHL NAPISAŁ O MOJEJ POEZJI
W odpowiedzi na przypomnianą przeze mnie na Facebooku recenzję polsko – litewskiego tomiku „Wolność chmur / Debesų laisvė” autorstwa Jerzego Struka, poeta Tomasz Witold Pohl napisał:
„Zgadzam się, że to jest poezja kwintesencji, minimalistycznych obrazów, które dlatego właśnie są pełne ekspresji. To poezja szacunku dla każdego słowa, dotykająca istoty egzystencji. Namacalna i konkretna, a jednocześnie metafizyczna i filozoficzna. Przyznaję, że mało jest tomików poezji, które we mnie zostają, ale ten taki jest.
(…) Tak naprawdę mamy tak wiele wierszy, a tak mało poezji, która ma „to coś”, nie jest tylko impresją na temat, tylko jest poezją ważną, poważną i dobrze napisaną. Twoja taka jest…”
Bardzo dziękuję, Tomku.
RELACJA MONIKI KRAUZE Z WIECZORU AUTORSKIEGO W KROTOSZYNIE
Tymczasem myku-myku, całą czwórką wyjechaliśmy na chwilę z Pałacu i znaleźliśmy się w Krotoszynie.
To tutaj, w Krotoszyńskim Kinie Przedwiośnie miała miejsce fuzja talentów.
Maria Duszka, z którą mam po raz drugi przyjemność i niewątpliwy zaszczyt rezydować w Pałacu w Antoninie, czytała swoje wiersze przy wtórze wokalno-instrumentalnym cudnej pary Aliny i Krzysztofa Galasów.
Potoczyła mi się łezka! Co za mięczak ze mnie
Też się tak wzruszacie?
Marylka tworzy takie wiersze, że prosto w splot. Pisze o życiu i miłości, ale żadne tam zachody słońca, lukry i posypki.
Na przykład o miłości tak:
powiesiłam w mojej szafie
twoją marynarkę
wszystkie moje ubrania
chcą być blisko niej
7 LIPCA 2022
RECENZJA 🙂
Jarek Skurzyński o moich wierszach: „Bardzo dobre. Lubię taki brak słów.”
WIERSZE PISZĘ DLA CZYTELNIKÓW
Dlatego bardzo istotna jest dla mnie każda opinia na temat mojej poezji. Dzisiaj MAŁGORZATA ANDRUSIAK napisała pod jednym z moich utworów na facebooku:
„Słabo znam twoje wiersze, ale kiedyś miałam w ręku jeden z tomików i zaczęłam czytać wiersz, potem kolejny, kolejny… Jest w twojej poezji magia prostoty, wierszowany felieton, zwykłe słowa wzruszają do głębi. Zdaje mi się że też tak potrafię, a jednak nie, nie mam duszy poety. Dziękuję za wszystkie wersy i puenty, za odświętność tego co zwyczajne. Przenicowałaś moją duszę, wrażliwość… będę wracać.”
DZIĘKUJĘ , KRZYSIU. 🙂
Opublikowałam na FB dwa moje wiersze zamieszczone w antologii wydanej z okazji 47 Warszawskiej Jesieni Poezji. Krzysztof Lisiecki – sieradzki dziennikarz, poeta i właściciel Telewizji Siewie tak o nich napisał:
Piękne! Jak zwykle u Marii!
Maria czaruje w naszym mieście.
Nie czytaliście? Grzeszycie!
Więcej nie grzeszcie…
Miły mojemu sercu wiersz
Sławomira Sobkowska – Marczyńska z Poznania napisała taki oto wiersz:
MOŻE
może się jeszcze zastanowię
czy kocham księżyc w pełni
czy w nowiu
czy wolę wiersze Stachury
czy Duszki
– oboje kochają leśne dróżki
czy ładniej pachnie wiosna czy jesień
i dokąd ten zapach mnie niesie
czy idąc z porankiem pod rękę
przy przydrożnej kapliczce uklęknę
i wtedy może dowiem się wszystkiego
oby dobrego
„Pochłonęłam Pani wiersze…”
W pierwszym tegorocznym numerze „Gazety Kulturalnej” Wojciech Łęcki pisze o mojej poezji
„Krótko najkrócej” – w pierwszym tegorocznym numerze „Gazety Kulturalnej” Wojciech Łęcki pisze o mojej poezji. Tak zaczyna: „Wiersze Marii Duszki, poetki z Sieradza, najpierw czyta się z niedowierzaniem, ponieważ tam, gdzie się u innych poetów zaczynają, u niej najczęściej się kończą. Lecz jedno słowo więcej byłoby już gadulstwem. Jeszcze trudniej uwierzyć, że autorka tych skondensowanych, często przejmujących utworów nazywa się Duszka. Myślałem, że to pseudonim, póki jej nie poznałem przypadkiem osobiście…”
Aktor – profesor Stanisław Górka czyta mój wiersz
Po raz kolejny aktor Stanisław Górka znany między innymi z serialu „Plebania” zaprezentował na Facebooku mój wiersz. Tym razem zaczynający się od słów:
„aby zmyć z siebie ciebie…”
https://www.facebook.com/100000977414596/videos/4816329665076233
Miła recenzja z Krakowa
„Myślałem, że Duszka to pseudonim…” 🙂
Z okazji organizowanej przez Wielkopolski Oddział Związku Literatów Polskich IV Międzynarodowej Konferencji Poetyckiej w Kaliszu została wydana publikacja pt. „Kalisz stolicą aforyzmu”. Są w niej zamieszczone wiersze, aforyzmy i teksty krytycznoliterackie. O mojej twórczości interesująco napisał Wojciech Łęcki, poeta z Płocka.
„Polskimi śladami Teodora Csokora”/ „Warum Csokor?” Andrzeja Sznajdra
Czytam właśnie książkę Andrzeja Sznajdra „Polskimi śladami Franciszka Teodora Csokora” (wydaną także w Niemczech pod tytułem „Warum Csokor?” https://www.amazon.co.uk/Warum-Csokor…/dp/3946223559 ). Jest tu także wzmianka o mnie. I o naszych wspólnych z wiedeńską poetką Gaby Blattl spotkaniach autorskich w Bibliotece Publicznej w Łasku i Bibliotece Pedagogicznej w Sieradzu . I nasza fotka w ogrodzie Andrzeja. Miło powspominać.
WOJCIECH ŁĘCKI PISZE O MOJEJ POEZJI
Wojciech Łęcki
KRÓTKO NAJKRÓCEJ
Wiersze Marii Duszki najpierw czyta się z niedowierzaniem, ponieważ tam, gdzie się u innych poetów zaczynają, u niej najczęściej się kończą. Lecz jedno słowo więcej byłoby już gadulstwem. Jeszcze trudniej uwierzyć, że autorka tych skondensowanych, często przejmujących utworów nazywa się Duszka. Myślałem, że to pseudonim, póki jej nie poznałem osobiście. Swoją dwujęzyczną książkę Wolność chmur (przekład na litewski Birute Jonuskaite) rozpoczęła wierszem *** zatrzymaj się, przekonując czytelnika, że za każdym oknem ukrywa się wiersz. Potrzeba tylko uważnej obserwacji. Wierzę jej na słowo. Nie przyjmuję natomiast do wiadomości sugestii, która sama się nasuwa, iżby autorka często z takiej inspiracji korzystała. Jej wiersze raczej nie zdradzają okiennej perspektywy. Przeciwnie. Jej oknem na poetycki świat jest miłość, a inspiracją ukochany mężczyzna, którego wciąż za mało. Chociaż… z kobietą nigdy nic nie wiadomo:
***
spojrzał w okno
w bardzo mglisty poranek
>o nie ma świata<
W miłości na odległość kradzione chwile, godziny, rzadziej pojedyńcze dni muszą wystarczyć na lata, a nawet na całą resztę mojego życia – wyznaje bez ogródek w konkluzji wiersza *** 1974. To podstawowy dramat takiego uczucia. Maria Duszka w swych erotykach obsadza najczęściej siebie w roli podmiotu lirycznego (raczej obsadza ją życie) i jest przy tym szczera aż do bólu, bo wtedy jest najbardziej przekonująca:
***
przytulić się
do myśli o tobie
i zasnąć
Nie pamiętam, żeby ktoś tak bezpośrednio, prosto, krótko i mocno zapisał dojmującą tęsknotę. Tym bardziej, że to „zasnąć” ma podwójne znaczenie!
***
czasem zazdroszczę
psu
którego głaszczesz
Wyrazić krócej i dobitniej głodu miłości oraz gotowości do całkowitego poddania się ukochanemu chyba niepodobna. Wyróżnienie słowa psu czyni ten wiersz przejmującym do szpiku kości.
Nie wierzę natomiast w dosłowność erotyku *** aby zmyć z siebie ciebie wykorzystuję , chociaż bardzo kobieco i przekonująco brzmią jego ostatnie wersy:
gdy wracasz obrażam cię
w nie wiem którym już z kolei ostatnim
pożegnalnym
liście
żadnego postępu w zapominaniu
Myślą przewodnią tego wiersza jest tęsknota, przeradzająca się w nienawiść, która rzuca w przypadkowe ramiona, aby pozwoliły zapomnieć tę miłość, o której zapomnieć się nie udaje. Muszę na marginesie dodać, że drugi od góry wers z powyższego cytatu wymaga dopracowania – z korzyścią dla jasności i dynamiki wiersza. Bohaterka omawianych erotyków wyzwoliła się z tej miłości na odległość dopiero po śmierci ukochanego. A oto jak podsumowała (wynika to z utworu *** po dwudziestu dwóch latach) wieloletnie uczucie:
***
kochałam kiedyś
pochowałam w sobie tę miłość
jestem trumną
Ten ostatni wers przeszywa mnie na wylot, ile razy bym go nie czytał. O jak głębokim uczuciu pisała, niech zaświadczy pointa innego utworu:
twój pocałunek
– dowód na istnienie Boga
Jestem gorącym zwolennikiem takich mini wierszy, które czyta się krótko, a rozmyśla nad nimi niekiedy bardzo długo. A pisze się je często jeszcze dłużej, bo wymagają namysłu nad każdym wyrazem, nad każdym przemilczeniem. Za lapidarnością tych wypowiedzi kryją się zapewne całe lata trudnego życia. Bo też poetka namiętnie uprawia oczyszczające życiopisanie. To się czuje. Każdy jej wers został przeżyty osobiście, zapisany na własnej skórze niczym cyrograf. Tu nie ma lipy, jak to się mówi kolokwialnie. Jako autor podobnych lapidariów mogę to pisać z całą odpowiedzialnością, chociaż samą Duszkę i jej twórczość poznałem dopiero w 2020 roku. Tego typu wiersze rodzą się bardzo rzadko. Bo są niepowtarzalne jak oksymorony:
1978
nie miałam już nic
do zwątpienia
Na słowie zwątpienia opiera się cały 1978 rok!
***
coraz rzadziej płaczę
coraz rzadziej się śmieję
kamienieję
Jakiego trzeba dystansu do siebie, żeby się zdobyć na takie kamienujące podsumowanie?
Naturalną konsekwencją życiopisania są jej wiersze poświęcone dzieciństwu, dojrzewaniu, młodości, rodzinie… rozpisane wprost na poszczególne lata życia. Powstały wcześniej od cytowanych powyżej, poza dotyczącym 1978 roku. Nie ma w nich sentymentalizmu, ckliwości ani żadnego rozmemłania. Pisał już o tym krakowski poeta Józef Baran, nie będę się więc powtarzał. Są natomiast w jej wyznaniach rozbrajające prawdy:
nie ma takiej kolejki
w której ja chętnie bym się ustawiła
– po sens życia
(z wiersza 1980)
1983
Bóg jest bezbronny
ze swoją
miłością
Cykl Freienwill można odbierać jako osobliwy poetycki pamiętnik, obejmujący lata 1960-2008. Autorka pomieściła w nim również dużo dłuższe, wzruszające wiersze (których jest znacznie mniej), ale mnie urzekły przede wszystkim lapidaria Marii Duszki i chciałbym pod ich urokiem pozostać. Na pewno zajmą one stałe miejsce na mojej poetyckiej półce.
„Proszę zwrócić uwagę na tę poetkę” powiedział profesor Stanisław Górka i pięknie zinterpretował kilka moich wierszy
KOMENTARZE:
https://www.facebook.com/100000977414596/videos/vb.100000977414596/4268363479872857/?type=2&theater
Maria Duszka – wiersze z tomiku „Wolność chmur”
Opublikowany przez Stanisława Górkę Niedziela, 16 sierpnia 2020
Wzmianka Marka Czuku o mojej poezji
W recenzję tomiku Bożeny Boby – Dygi Marek Czuku wplótł także kilka słów o mojej poezji:
„Zauważyłem, że dość podobne podejście do twórczości i tworzywa ma poetka z Sieradza, Maria Duszka, której lapidarne wiersze ocalają chwile, myśli i uczucia wpisane w bogate piękno przyrody. A obie te współczesne poetki z pewnością nie wyprą się pewnych koligacji ze „starszą siostrą w wierze”, Marią Pawlikowską-Jasnorzewską, choć to oczywiście zupełnie inna bajka.”
Mój wiersz z wydanego w 2012 r. tomiku FREIENWILL
Anna Stanek, którą poznałam dwa lata temu na organizowanej w Łazieńcu imprezie zwanej „Białą Lokomotywą” tak skomentowała ten utwór na facebooku: „Gdy wiatr przyniósł mi ten wiersz, czytany przez Ciebie pod orzechem, chciałam go mieć na zawsze. I mam, w dodatku w wybornym towarzystwie innych – z tomiku.”
Z kolei Aleksandra Wojciechowska, którą poznałam w ubiegłym roku na imprezie artystycznej w Lawendówce koło Rawy Mazowieckiej napisała: „Jakiś czas temu cytowałam pani wiersz chcąc opisać sytuację rodzin borykających się z niepełnosprawnością, dziś zyskuje kolejne znaczenie… jak ważny jest kontekst…jak nieśmiertelna i rodząca się na nowo jest poezja <3 pozdrawiamy z Łodzi”
SMS od barda Bogusława Nowickiego – o moim tomiku
Taki sms:
„Jeszcze raz uległem „Wolności chmur” i nieprędko wrócę
na Ziemię. Dzięki!”
Monika M. Krajewska: „Wolność chmur” to zbiór wierszy bardzo osobistych, intymnych, a mimo to tak uniwersalnych.
Monika Magda Krajewska, autorka blogu „Poezja na każdy dzień” tak pięknie pisze o moich wierszach na stronie Związku Literatów Polskich:
Monika Magda Krajewska pięknie zrecenzowała mój tomik
Maria Duszka WOLNOŚĆ CHMUR
Maria Duszka „Wolność chmur” (wyd. Prof-Art Sieradz 2016)
Dokładnie trzy lata temu otrzymałam od Marii Duszki – znakomitej poetki z Sieradza – tomik zatytułowany „Wolność chmur”. Tomik jest dwujęzyczny, przełożony na język litewski. Większość zawartych w nim utworów to miniatury poetyckie, ale są też wiersze dłuższe. W drugiej jego części znajdują się wybrane utwory z wcześniejszego tomiku zatytułowanego „Freienwill”, tytuły oznaczają lata od 1960 do 2008. Z twórczością Autorki zetknęłam się po raz pierwszy w internecie, gdzie napotkałam Jej poetycką miniaturę, która jak się później zorientowałam jest niejako Jej „sztandarowym” utworem, dziś jednym z moich ulubionych:
***
powiesiłam w mojej szafie
twoją marynarkę
wszystkie moje ubrania
chcą być blisko niej
Minimum słów, a ileż tutaj emocji, treści!
Jakże niesamowite ujęcie miłości, potrzeby czułości, bliskości.
W taki sposób jest w zasadzie skonstruowana większość wierszy Poetki w tym tomiku. Niezwykle celne, wchodzące niemalże pod skórę.
Maria Duszka jest dla mnie jednym z niedoścignionych wzorów pisania o miłości, stracie, przyrodzie, o poezji i otaczającej rzeczywistości. Znajduję tu obrazki słodko-gorzkie, czyli dokładnie takie jakie jest życie. Bardzo dużo nawiązań do przeszłości, domu rodzinnego, ukochanego Małynia, wywołuje we mnie wielką tęsknotę za sielskimi pobytami w domu dziadków na wsi.
„(…) po drugiej stronie podwórka
drewniana stodoła
z deskami aksamitnymi
od słońca deszczu i wiatru
za nią jest łąka rzeka i droga
za nią jest świat
jeszcze nie wiem
że gdziekolwiek będę
będę tęsknić za Małyniem (…)”
1965
dziadek wyplata mi wianki
z modraków i koniczyny
uczy mnie pieśni religijnych
i żołnierskich
ma dla mnie miłość i czas
Poetka jest oszczędna w słowach i metaforach, Jej utwory są skondensowane, co czyni ten tomik dla mnie osobiście niezwykle interesującym.
Tutaj piękno tkwi w prostocie, licznych nawiązaniach do natury, subtelności. Im więcej czytam poezji, tym mniej angażują mnie wiersze ciągnące się w nieskończoność, a bardziej odpowiadają mi krótkie formy. Pisanie miniatur poetyckich, które mają w sobie wiele treści nie jest proste, dlatego tym bardziej doceniam i podziwiam kunszt literacki Autorki.
Poezja Marii Duszki to poezja dojrzała, wynikająca zapewne z wielu życiowych doświadczeń. Bardzo mocno się z nią identyfikuję, niekiedy czuję jakby Poetka pisała wprost o mnie. To niezwykłe odnaleźć w czyjejś twórczości to, co sam/a nosisz w sobie.
***
lubię wiedzieć
na czym stoję
nawet jeżeli to jest
dno
***
kochałam kiedyś
pochowałam w sobie tę miłość
jestem trumną
„Wolność chmur” to zbiór wierszy bardzo osobistych, intymnych, a mimo to tak uniwersalnych. Tak bardzo bliskie są te utwory, że płyną od razu z krwiobiegiem.
Szczerze mówiąc, przed spotkaniem z poezją Marii Duszki nie przepadałam za wierszami o przyrodzie. Wydawały mi się wszystkie takie same, monotonne, mało interesujące. Moje odczucia zmienił bardzo wiersz Nieziemska niebieskość:
w drodze do pracy –
mija mnie
dotyka
przenika
z nieba wzięty kolor
kwiatów
podróżnika
W wierszach zawartych w tym zbiorze odnajduję wiele zachwytów nad otaczającą przyrodą, jej zbawiennego wpływu na bohaterkę wierszy: „leżę w lesie/ brzozy błogosławią mnie gałęziami”, „drzewa/- to co pozostało nam/ z raju”, ” mam ciepłą trawę pod stopami/ i idę w kierunku słońca (…) „
Podmiot liryczny, nawet jeśli zostaje poturbowany przez życie, nie skarży się na swój los, jedynie komentuje rzeczywistość, analizuje i wyciąga wnioski.
Wiersze Marii Duszki są dla mnie jednymi z najpiękniejszych utworów współczesnej poezji. Subtelne ujęcie wielu tematów takich jak jak afirmacja życia, przemijanie jako naturalna kolej rzeczy i miłosne uniesienia, czyni ten tomik interesującym w zasadzie dla każdego miłośnika poezji.
Bardzo serdecznie polecam!
Monika Magda Krajewska
(…) elegancka i bardzo samodzielna, a nawet samowystarczalna – pisze o mojej poezji Jurek Struk, lider zespołu ARETE
Kochani! Dziś kilka słów o tomiku na zdjęciu… Przelatujące nad głowami chmury, jak obrazy, fotografie z życia, które niosą ze sobą wyróżnione chwile, myśli, przeżycia, wspomnienia, dosadny ból czy nieskrywaną radość… Poezja Marii Duszki skromna w wyrazie, przeszywająca rzeczywistość, ale przez to świadomie zostawiająca ślad we wskazanym miejscu i datowanym czasie. Bardzo esencjonalna, indywidualna, no i nie dająca się łatwo wyrazić w formie poetyckiej piosenki. Jej forma zarezerwowana dla stricte poetyckiego świata, elegancka i bardzo samodzielna, a nawet samowystarczalna, manifestująca siłę i moc naszego języka poezji. Refleksja nierzadko bardzo osobista, ubrana w oryginalne metafory. Są też niezwykłe chwile spotkania – co jest mi bardzo bliskie – z pewną swoistą metafizyczną liryką. Przywołam choćby „rzucenie w byt” jak u Heideggera: „za nami wieczność/przed nami wieczność/jesteśmy tu/tylko na chwilę/złapani/w pułapkę życia.”
Nie ma prawdy bez wolności, a tylko taka poezja może i musi być szczera. Wiersze Marii Duszki są pełne wolności… niepowtarzalne, ale i ulotne… jak chmury… jak my… jak „płatki śniegu/liście drzew/ – żaden się nie powtórzy/ Bóg jest perfekcyjnym artystą”. Ślicznie dziękuję i serdecznie pozdrawiam autorkę!
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=600749330738708&set=a.374995183314125&type=3&theater
Obecnie jestem na I miejscu w województwie łódzkim w kategorii KULTURA. Niech tak zostanie. 🙂 Plebiscyt trwa.
W DZIENNIKU ŁÓDZKIM NR 7 /2020 przedstawiono liderów w pięciu kategoriach plebiscytu OSOBOWOŚC ROKU 2019. Dziękuję serdecznie wszystkim oddającym na mnie swoje głosy. Dzięki Wam jestem obecnie na I miejscu w wojewódzwie łódzkim w kategorii KULTURA. Niech tak zostanie.
Agnieszka Sroczyńska pięknie zrecenzowała mój polsko-litewski tom wierszy
Recenzja tomu Wolność chmur / Debesų laisvė Marii Duszki (Prof-Art Sieradz, Sieradz-Wilno 2016, ss. 136).
Dżdżysty, zimny dzień to dobry dzień, żeby opowiedzieć o tomie poezji Marii Duszki Wolność chmur. Dobry, bo można przy tych wierszach się ogrzać. Nie znałam dotąd twórczości autorki, chociaż wydała w sumie dziewięć tomików poezji. Wiedziałam tylko, że jest uznaną w środowisku poetką. Lektura jej ostatniego, polsko-litewskiego, tomu była dla mnie dużym zaskoczeniem. Rzadko kiedy znajduję w wierszach aż tak podobne do swoich wspomnienia, podobny do swojego język nazywania rzeczy, opisywania doświadczeń. Rzadko kiedy po lekturze tomu chciałabym zacytować każdy z wierszy, a w przypadku Wolności chmur tak właśnie jest.
Książka składa się z dwóch części – wierszy wcześniej niepublikowanych i opublikowanych w tomie Freienwill (Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2012). Wszystkie zostały przetłumaczone na język litewski przez Birutė Jonuškaitė. Autorka od lat utrzymuje kontakty ze środowiskiem literackim na Litwie, dlatego decyzja o wydaniu dwujęzycznego tomu nie dziwi.
Grafika na okładce jest prosta, ale nie należy jej odczytywać jako zapowiedzi wierszy „pro-ekologicznych”, bo chociaż tom zawiera nawiązania do przyrody, to jednak nie stanowi ona jego głównego tematu. Drzewo jest bardziej metaforą małej ojczyzny, metaforą bliskości z drugim człowiekiem, przyrodą, a może i metaforą samej autorki. W jego koronie widzimy niebo, co stanowi już bezpośrednio nawiązanie do tytułu książki jak i jednego z wierszy.
mam głowę w chmurach
mam wiersz w głowie
niekończący się wiersz o tobie
(2000)
Poetka potocznemu sformułowaniu – „mieć głowę w chmurach”, używanemu zazwyczaj w formie zarzutu (np. roztrzepania, marzycielstwa) – nadała zupełnie innego znaczenia. Ten wiersz jest dobrym przykładem przekory i dystansu autorki do świata. Dystansu zrodzonego z trudnych doświadczeń. Zresztą cały tom jest owocem głębokiej dojrzałości i mądrości.
Od pierwszego do ostatniego tekstu uderza niezwykle głęboka otwartość autorki wobec czytelnika i klimat powagi opowiadanych historii.
zatrzymaj się
popatrz w okno
(tam
prawie zawsze
jest jakiś
wiersz)
(***, [zatrzymaj się…])
Maria Duszka zna ciężar słów i z wyjątkową ostrożnością waży je w wierszach. Ponadto cudownie gra ciszą między wersami.
leżę w lesie
brzozy błogosławią mnie
gałęziami
(***, [leżę w lesie…])
Poetka w zabiegu kondensacji myśli idzie jeszcze dalej, zamykając je czasem w dwóch wersach.
modlitwa
– odpychanie ciemności
(***, [modlitwa…] )
nie miałam już nic
do zwątpienia
(1978)
Pod względem „zagęszczenia” treści poezja Marii Duszki przypomina mi poetykę Jerzego Hajdugi, księdza-poety z Drezdenka. Natomiast Józef Baran, którego nota znalazła się na okładce książki, porównuje tę poezję do poetyki Anny Świrszczyńskiej. Jednak w moim odczuciu te poetyki mają różne odcienie. Może łączy je podobna tematyka, ale język podmiotu lirycznego (dalej: pl) brzmi inaczej. W Wolności chmur pl mówi tonem łagodnym, w którym nie słyszę krzty oskarżenia, nawet gdy wraca do trudnych wydarzeń ze swojego życia, u Świrszczyńskiej ten ton jest ostrzejszy. Jest w głosie Marii Duszki wspomniane już na wstępie ciepło, poza tym: liryzm, subtelność, delikatność, kobiecość. Wiersze te nie brzmią jak rachunek sumienia serwowany sobie lub komuś innemu, ale są jak pieczęcie zamykające kolejne etapy życia, chociaż pożegnania przychodzą pl wyjątkowo trudno.
aby zmyć z siebie ciebie wykorzystuję
dłonie oczy usta innych mężczyzn
wybieram się
z nimi w podróże
dokądkolwiek
posyłam im
listy i uśmiechy
farbuję dla nich włosy
które mi
przez ciebie posiwiały
gdy wracasz obrażam się
w nie wiem którym już z kolei ostatnim
pożegnalnym
liście
żadnego postępu w zapominaniu
(***, [aby zmyć z siebie…])
W tomie Wolność chmur, szczególnie w pierwszej części, dominują wiersze miłosne – dalekie od banału i używania tanich rekwizytów. Ich prostota jest tylko pozorna. Wyraźnie skrywają drugie dno, tajemnicę, jak ten:
ktoś powiedział
że nie można być zrozpaczonym
kiedy się patrzy w niebo
na twoim pogrzebie
przez cały czas obserwowałam chmury
nie należałam do tych kobiet
które miały prawo płakać
(***, [ktoś powiedział…])
A to kolejny miłosny „drobiazg” pięknie zbudowany na prostym, ale jakże ujmującym koncepcie.
powiesiłam w mojej szafie
twoją marynarkę
wszystkie moje ubrania
chcą być blisko niej
(***, [powiesiłamw mojej szafie…])
Wiersze włączone z tomu Freienwill zawierają wspomnienia autorki z dzieciństwa, które spędziła we wsi Małyń. Urzekły mnie nie tylko swoją plastycznością, ale i podobieństwem z obrazami ze wsi moich Dziadków.
dziadek wyplata mi wianki
z modraków i koniczyny
uczy mnie pieśni religijnych
i żołnierskich
ma dla mnie miłość i czas
(1965)
Ten prosty opis powszedniej sytuacji, oszczędny w słowa, a nawet w środki poetyckie, ma ogromną siłę wyrazu, dodatkowo podkreśloną puentą. Wspólnota uczuć z czytelnikiem, jaką buduje autorka poprzez wykorzystywanie znajomych większości doświadczeń, jest siłą tej książki, a nie słabością. Nie potrafię dać się przekonać argumentowi, że taki typ poezji – utrwalającej sylwetki konkretnych ludzi i wydarzenia z życia autora – jest archaiczny i należy z niego zrezygnować. Podeprę się moim ulubionym cytatem dotyczącym pamięci: Historie trzeba opowiadać, inaczej umrą, a kiedy umrą, nie będziemy pamiętać, kim jesteśmy
i po co istniejemy (S.M. Kidd, Sekretne życie pszczół). To zadanie literatury – ratowania od zapomnienia – jest wciąż jednym z jej najważniejszych zadań, stojących u jej podstaw, ratujących naszą tożsamość.
Reasumując, Wolność chmur Marii Duszki to bardzo osobista podróż w głąb czasu i siebie samej. Jestem wdzięczna autorce, że zaprosiła mnie do niej. Czekam na kolejną.
Agnieszka Sroczyńska
Agnieszka Sroczyńska (1978) – autorka tomów poezji: „Niemocni” (Kraków 2015), „Który odchodzisz” (Kraków 2017), „Agape
i inne przypadki” (Poznań 2019); laureatka konkursów literackich. Teksty publicystyczne (wywiady, recenzje, relacje) oraz swoje utwory publikowała (również pod nazwiskiem Kostuch) w antologiach, pismach literackich oraz w Internecie, m.in. : PoeciPolscy.pl, „Inter –. Literatura-Krytyka-Kultura”, „Akant”. Jest stałą współpracowniczką redakcji pisma literacko-artystycznego „Afront” i portalu chrześcijańsko-społecznego „Gwiazdka Cieszyńska”. Prowadzi blog literacki na Facebooku „O literaturze otwarcie”. Należy do Grupy Literycznej NA KRECHĘ. Aktywnie angażuje się w działania na rzecz promocji czytelnictwa niszowej-wartościowej literatury i jej twórców. Miłośniczka gór i poezji śpiewanej. Mieszka w Trzemesznie.
Arkadiusz Frania pisze o mojej poezji na stronie Związku Literatów Polskich
Od dziś należę do Związku Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR 🙂
Jerzy Mamcarz Przewodniczący Komisji Kwalifikacyjnej ZAKR napisał na swojej stronie:
Miło mi poinformować, że dzisiaj /26.11.2019/ Literacka Komisja Kwalifikacyjna Związku Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR, w składzie: Tomasz Kordeusz, Wojtek Gęsicki, Eugeniusz Orłow i Jerzy Mamcarz /przew./, przyjęła
w poczet swoich członków: Marię Duszkę, Lidię Lewandowską – Nayer i Renatę Wróbel. Witam w szeregach ZAKR i gratuluję.
A ja dziękuję Piotrowi Spottkowi za to, ze mnie wspiera i mobilizuje.
„To naprawdę poezja z charakterem” – pisze o mojej twórczości Ryszard Wolbach
Tak pisze Ryszard Wolbach – wokalista (m.in. zespołu Babsztyl), autor tekstów, kompozytor i dziennikarz muzyczny:
„Trzymam w ręku tomik poezji Marii Duszki ” Wolność chmur”. Zaiste szczera i prawdziwa to poezja. W sam raz na te rozedrgane, szybkie i bezrefleksyjne czasy. Się czyta i uwaga, wciąga !!!
Maria prowokuje do przemyśleń, czasami wzrusza, choć w większości jej spojrzenie na świat jest trochę szorstkie i z lekka gorzkawe. Ja tak lubię. Polecam. To naprawdę poezja z charakterem.
WIESŁAW TUPACZEWSKI z kabaretu OTTO napisał o mojej poezji…
WIESŁAW TUPACZEWSZKI z kabaretu OTTO napisał do Piotra Spottka o moim polsko – litewskim tomiku „Wolność chmur / Debesų laisvė” :
„To jest najlepsze co czytałem z poezji przez ostatnie kilkanaście lat. Bardzo, bardzo mi się podoba.”
LUCYNA OWSIŃSKA, WOKALISTKA ZESPOŁU PRO CONTRA NAPISAŁA O MOJEJ POEZJI
Lucyna Owsińska, wokalistka zespołu Pro Contra, kiedyś żona Jacka Lecha przysłała email, w którym tak napisała o mojej poezji:
„Tak mało słów, a tyle ciepła i miłości. Ciągle wracam do czytania i rozmyślam…….Gratuluję.”
Lucyna Owsińska
Andrzej Frajndt i Ludmiła Zamojska – Niedzielko z zespołu PARTITA pięknie piszą o mojej poezji
Recenzja tomiku „Wolność chmur / Debesų laisvė” na portalu Sławka Orwata „Muzyczna podróż”
Arkadiusz Frania, świetny poeta i doktor filologii polskiej sam o sobie mówi, że jest duszkologiem, czyli specjalistą od mojej poezji. Ostatnio zrecenzował mój polsko litewski wybór wierszy „Wolność chmur / Debesų laisvė”. Recenzja uzupełniona piosenkami z moim tekstem ukazała się na blogu „Muzyczna podróż” redagowanym przez Sławka Orwata. Dziękuję, Arku, Sławku, Piotrze Spottku.
http://slawek-orwat.blogspot.com/2019/08/arkadiusz-frania-wszystko-obrocio-sie-w.html
KRZYSZTOF CWYNAR PIĘKNIE NAPISAŁ O MOICH WIERSZACH
Piotr Spottek spotkał się z Krzysztofem Cwynarem, aby przeprowadzić z nim wywiad do audycji „Pod wielkim dachem nieba”. Przy okazji podarował piosenkarzowi urodzonemu w Wilnie mój polsko-litewski tomik. Krzysztof Cwynar napisał na Facebooku:
„PRZECZYTAŁEM PANI „WOLNOŚĆ CHMUR”. NIGDY NIE PRZYPUSZCZAŁEM, ŻE W TAKIM SKRÓCIE MOŻNA PRZEKAZAĆ WYBUCH WULKANU I DRYFUJĄCEJ LAWY.
A określenie tego co się dzieje w obecnej zdeptanej przez władzę Polsce jest najtrafniejszym, z jakim dotąd się spotkałem :
1989
„każdy system jest taki
jacy są ludzie
którzy go tworzą
przyszła wolność
ale zabrakło
mądrości i dobroci „
Autorką zdjęcia jest Lucyna Owsińska – wokalistka zespołu Pro Contra (kiedyś żona Jacka Lecha).
Wysmakowana. Oszczędna w formie. Konkretna. Wspaniała. – napisał o mojej poezji Krzysztof Skiba, lider zespołu Big Cyc
Krzysztof Skiba, lider zespołu Big Cyc napisał na Facebooku o moim polsko-litewskim tomiku „Wolność chmur / Debesų laisvė” :
„Czy jeszcze ktoś w tym zagubionym i zalatanym świecie czyta poezję? Jeśli tak to polecam zbiór wierszy wyjątkowej poetki Marii Duszki pt. „Wolność chmur”. Drobne, delikatne wiersze tworzą magiczny, osobny mikroświat, w którym nagle chcemy pozostać jak najdłużej.”
Wcześniej napisał w emailu do Piotra Spottka:
„Przeczytałem tomik Marii. Jest świetny. Bałem się, że to będą jakieś babskie marzenia i sentymenty, a to bardzo dobra poezja jest. Wysmakowana. Oszczędna w formie. Konkretna. Wspaniała. Świetna gra słowem i wyobraźnia. Wysoki poziom. Gratulacje!”
Dziękuję, Krzysztofie.
Foto: Piotr Paweł Spottek
PIEŚŃ O MIEDZY
dla Marii Duszki
a ty miedzą idziesz, Mario
twoja stopa
nigdy nie dotknęła asfaltu
ani płyt chodnikowych
miedzą Mario idziesz
po lewej ręce
łagodnie szumi dobro
po prawej
hałaśliwe osy
w łanach sprawiedliwości
na krawędzi obłoku
piękno przycupnęło
i śpiewa tak beztrosko
że całej Azji jest trochę lżej
przy pochyłej wierzbie
co prosi deszcz by jej plecy umył
ktoś zostawił
fujarkę
= = = = = == = = = =
luty 2014
dr Arkadiusz Frania kilka lat temu napisał o moim
tomiku „I pomyśleć, że jesteś” (Kraków, „Miniatura”,
2003)
http://www.tygielkultury.eu/4_6_2004/aktual/28ram.htm
Miłość i pejzaż Arkadiusz Frania
|
Eklektyczna Etażerka |
Maria Duszka jest obecna na współczesnym polskim Parnasie za sprawą tomów: Poezja przypadków (1990), Zupełnie szczęśliwie marionetka (1994), Może się przyśnisz (1999) oraz Nieopisanie (2001). W 2003 r. ukazał się zbiór I pomyśleć, że jesteś, zawierający prócz przedruków wierszy z wcześniejszych książek blisko 20 liryków premierowych. Kilkakrotna lektura utwierdziła mnie w przekonaniu, iż Duszka to przede wszystkim twórczyni obrazów, dlatego moją luźną interpretację wyznaczają dwa terminy: imażinizm i haiku. Takie postawienie sprawy nie wyczerpuje bogactwa terytorium poetyckiego sieradzkiej autorki, będąc jedynie próbą opisu dominanty artystycznej. Współczesne europejskie haiku jest raczej swoistą aurą i refleksją (zwykle w trzech linijkach), dlatego wymiennie można zastosować określenie o znaczeniu nieco szerszym: miniatura. Czesław Miłosz tak streścił teorię mistrza gatunku: „Niezbędnym warunkiem dla piszącego haiku jest według Basho wyzbycie się siebie, czyli całej bebechowatości składającej się na to, co nazywamy >ja<, i przeniesienie się w oglądany przedmiot, bo tylko wtedy możemy uchwycić jego >takość< (suchness)”. Japoński poeta sugerował też, że o sośnie należy uczyć się od sosny, a o bambusie od bambusa. Doho interpretował ten trafny „nakaz”, wyznaczając warunki powstania prawdziwego haiku: „Bo >uczyć się< znaczy wejść w przedmiot, postrzec jego delikatne życie i wczuć się w to, co czuje, a wtedy wiersz ukształtuje się sam. Wiersz ma przekazywać uczucia, które spontanicznie wyłoniły się z przedmiotu, w przeciwnym razie okaże się, że przedmiot i >ja< poety są osobnymi całościami. Wiersz będzie >sztuczny<, bo ułożony przez osobowe >ja< poety”. Z praktyką imażinistów wiąże Duszkę poetyka „czystego obrazu” oraz koncepcja słowa-metafory, słowa-obrazu, jak pisze Hutnikiewicz: „słowa jako znaku i wykładnika określonej treści przedstawieniowej i emocjonalnej”. Obraz stanowi kompleks, będący efektem równoczesności opisu przedmiotu oraz wywołanego przez niego przeżycia twórcy. W wierszach Duszki przyroda urasta do miana prawdziwego i własnego (wewnętrznego) świata, którego jesteśmy zaledwie „myślącą” częścią. Rzeczywistość znajduje się za oknem, a obserwacja „pejzażu” owocuje konstatacjami filozoficznymi i rozważaniami egzystencjalnymi: „drzewa / – to co pozostało nam / z raju”; „spojrzał w okno / w bardzo mglisty poranek: / >o, nie ma świata…<„; „stoję przy oknie / oddaję się przestrzeni / zatrzymuję czas”; „za moim oknem kwitnie sad // drozd / ogłasza w nim wiosnę / – tak śpiewa / że wynagradza mi wszystko…”. Świat zewnętrzny, ten „za oknem” nieraz wywołuje ciemne uczucia i lęk: „boję się otworzyć oczy / boję się odsłonić okna // świat jest skorpionem”; „wciąż nic nie wiemy // jesteśmy jak stojące / na progu dzieci”. Deszcz to chyba ulubiony „motyw atmosferyczny” Duszki, co widać w zapisach „czystego obrazu”: „jesień tonie w deszczu i mgle”; „listopadowy deszcz / pieści nagie gałęzie drzew”; „kamienna studnia / tulipany w deszczu // uroda przedmieścia”. Refleksje ontologiczne i epistemologiczne, zwłaszcza na temat przemijania i upływu czasu, osadzone zostały w konkretnej porze roku czy dnia: „śpiew ptaków / w płonących gałęziach drzew // przemija lato”. Poetka w swoją filozofię bytu wplata rozważania o miłości, w której pojmowaniu jest nieodrodną uczennicą Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Haliny Poświatowskiej. Liryk Duszki Miłość zawiera dość czytelne nawiązania do wiersza „polskiej Safony” pod tym samym tytułem: zbieżność dotyczy tematyki, niemal identycznie brzmią wersy inicjalne: „nie widziałam cię już od miesiąca” (Pawlikowska-Jasnorzewska) i „nie widziałam cię wiele dni” (Duszka); rozmijają się wizerunki podmiotów lirycznych. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska kreuje postać kobiety wyzwolonej, umiejącej żyć bez mężczyzny, natomiast bohaterka Duszki w chwili powrotu ukochanego zdaje sobie sprawę ze swojej bezbronności i uzależnieniu od partnera („stoisz teraz / naprzeciw mnie / jak morze // stoję przed tobą / bezbronna”). Może jednak współczesny wiersz należy potraktować nie tyle jako interpretację, ale jako ciąg dalszy wcześniejszego wątku; choć puenta liryku Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej brzmi nieco przewrotnie (oksymoron), dlatego można ją odczytać jako właśnie konstatację bezsilności i uległości. Pragnę zwrócić uwagę na „ekologiczne” przymioty ukochanego, reprezentującego dwa żywioły: powietrze i morze. Powinowactwo z liryką Poświatowskiej przejawia się w opisach ciała, zmysłowej kobiecości, z kluczowym miejscem dla sfery dotyku. Dotyk pozostawia ślady, które trudno usunąć: „aby zmyć z siebie ciebie”; „zniszczyłam i wyrzuciłam / wszystkie drobiazgi / które mi dałeś”. Dłonie partnera są pełne czułości, bez cienia zaborczości i agresji: „on jest / jasny / łagodny / i prawdziwy / jak dotyk / brzozowej gałązki”; „na niepokój serca / […] / myśl o twoich dłoniach / łagodnych / bezpiecznych”; „nie ma nic lepszego / niż twoje ramiona”. Do takich objęć i dotyków kobieta może tylko tęsknić: „czasem zazdroszczę / psu / którego głaszczesz”. Przebija tu rys ubezwłasnowolnienia i nieco masochistycznego oddania, a może przejaw pełnego zaufania: „kiedy mówisz / posłuszna twoim szeptom / tańczę na twojej otwartej dłoni”; „łagodnie tonę / […] / w twoich dłoniach”. Szczególną formą dotyku jest pocałunek: „dotyk twoich ust / musi mi wystarczyć / na następny rok / lub / na zawsze”. Prawdziwą perłę polskiej liryki erotycznej stanowi egzemplifikacja aktu miłosnego: „powiesiłam w mojej szafie / twoją marynarkę // wszystkie moje ubrania / chcą być blisko niej”. Autorka postrzega ludzkie ciało, duszę i serce w kategoriach natury, dlatego w niemal wszystkich wierszach dokonuje zabiegu swoistej translacji uczuć oraz przeżyć człowieka na odpowiedniki metafizycznego świata fauny i flory: „moje serce nade mną / jak skowronek”; „jestem jak liść / ledwie trzymający się gałęzi / huragan pcha mnie w twoją stronę”. Odrębny zestaw porównań dotyczy różnych tonów miłości, takich jak łagodność, gwałtowność, rozstanie, tęsknota: „pierwsza miłość / jak błyskawica / ukazuje / otwarte niebo // potem / długo / ciemność”; „dałeś mi miłość / jak kamień / […] / dałeś mi miłość / pełną światła i powietrza”; „tyle już razy żegnałam tę miłość // przysypywały ją pożółkłe liście / rozdzielał nas czas / jak mgła”. Podmiot nawiązuje kontakt z brzozą, jaśminami, trawą i dziewanną: „pytają / co ja tutaj właściwie robię / bez ciebie”. Wiersze Duszki dzieją się gdzieś na styku: „ja” – „ty”, „tu” – „tam”, „świat wewnętrzny” – „świat zewnętrzny”. Są niczym zapiski z lektury tego, co widzialne; na ten trop naprowadza nas sama poetka: „dzień w podróży // nie otwieram książki // czytam świat”. TomI pomyśleć, że jesteś cechuje bez wątpienia wiarygodność i autentyczność poetyckiego przekazu. Arkadiusz Frania |
Dusza / Duszka poezji Alicja Pertkiewicz .
zatrzymaj się popatrz w okno
(tam prawie zawsze jest jakiś wiersz)
(Maria Duszka)
Anima – z łaciny – dusza. Koło literackie w Sieradzu nosi nazwę „Anima”. Bo poezja bierze się z muzyki duszy. Artur Lewandowski, który przez 20 lat pisał do szuflady, nawiązał do tego w jednym z wierszy.
* * *
Nieprzespana noc słowik w bzach muzykuje
Jan Sebastian Ptak
A może nazwą „Anima” członkowie koła literackiego, chcieli uczcić jego założycielkę? Maria Duszka – poetka, autorka sześciu tomików poetyckich – pracuje w przyszpitalnej bibliotece w Sieradzu. Myśl o potrzebie integracji piszących krajan nasunęła się jej po tym, gdy do biblioteki przyszła kobieta, która poprosiła o znalezienie godła Polski, bo jej córka chce wysłać swoje wiersze na konkurs. Wiosną 2002 roku w przyszpitalnej bibliotece odbyło się spotkanie założycielskie koła literackiego. Na jesieni 2003 roku „Anima” znalazła siedzibę w Młodzieżowym Domu Kultury. Tam, w niewielkiej sali, we wtorki o 17:30 zbierają się sieradzcy twórcy poezji. Są wśród nich uczniowie gimnazjów i licealiści, studenci nie tylko kierunków filologicznych ale też matematyki czy fizyki, i przedstawiciele różnych zawodów. Na przykład Ania Michalska studiuje matematykę, Paulina Glinkowska – filologię polską, a Marika Kmieć – pedagogikę.
cisza
usiadła koło mnie na ławce w parku
byłyśmy same obie zmęczone swoją niemożnością
ja-milczenia ona-dźwięku
Ania Sobczak studentka filologii słowiańskiej
Podczas wtorkowych spotkań członkowie koła czytają i oceniają sobie wzajemnie wiersze, wybierają też w ramach konkursu wewnętrznego „Wiersz miesiąca”. Nie zamykają się w kręgu własnej twórczości, rozmawiają o literaturze, dzielą się wiedzą na temat innych poetów, zapoznają się z dorobkiem i biografiami znanych już artystów, czytają artykuły z czasopism literackich. „Anima” organizuje także spotkania autorskie członkom koła i zaprzyjaźnionym poetom spoza Sieradza. Jej gośćmi byli: Lila Latus, Jędrzej Sudnikowicz, Mirosław Pisarkiewicz, Roma Alvarado-Łaguninok, Jolanta Stelmasiak, Marek Czuku i poeci z łódzkiej grupy „Akant”. Poeci „Animy” są nagradzani w lokalnych i ogólnopolskich konkursach poetyckich, interesuje się nimi prasa literacka, radio i telewizja. Publikowali m.in. w „Tyglu Kultury”, „Siódmej Prowincji”, „Parnasiku” i „Akancie”. Najaktywniejszymi członkami Koła są: Ania Sobczak, Karina Forjasz, Alicja Pertkiewicz, Kasia Kresopolska, Beata Laszczyk, Anna Michalska, Łucja Kucińska. Bartek Antosik. Jesienią 2005 roku „Anima” wydała Życie mi się zdaje, antologię wierszy swoich członków, a Olga Lalić poetka i tłumaczka przełożyła na serbski po jednym z utworów każdego z autorów tego tomu. Zbiór prezentuje różne sposoby widzenia świata; na przykład, według Bartka Antosika, studenta fizyki medycznej, „są chwile, kiedy ziemia to tylko betonowa kula gdzieniegdzie zielenią posypanaÉ”. Ciekawym pomysłem, służącym nie tylko promocji poetów „Animy” ale i ubarwiającym życie sieradzan, było porozwieszanie latem 2005 roku wierszy w autobusach komunikacji miejskiej.
* * *
w bezruchu stoję
to tylko twój cień zaczepił mnie o włosy
podetnę końcówki znów będę wolna
Marika Kmieć
Dokonania członków „Animy” dokumentowane są wpisami do kroniki zatytułowanej „Życie literackie w Sieradzu”. Prowadzeniem jej zajmuje się Maria Duszka. Iza Ślęzak, studentka socjologii na Uniwersytecie Łódzkim, wykorzystała zapiski z tej kroniki w swojej pracy magisterskiej. Założycielka i opiekunka Koła, pomysłodawczyni większości jego działań, razem z Andrzejem Michalskim, dyrektorem sieradzkiego MDK-u, zainicjowali powstanie: Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Radość Pisania” i Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Moja Miłość”, cieszących się dużą popularnością w całym kraju. Koło Literackie „Anima” jest jedynym takim przedsięwzięciem w Sieradzu. W tym roku będzie obchodzić pięciolecie istnienia. Jego członkowie, patrząc z perspektywy czasu, doceniają jego znaczenie. Cotygodniowy kontakt z poezją pozwala kształtować wrażliwość, daje szansę podzielenia się własnymi spostrzeżeniami, smutkami, zachwytami. Przyjaźnie zawarte w Kole trwają nawet po wyjeździe z Sieradza. A dusza „Animy”, Maria Duszka, zawsze może spodziewać się odwiedzin w „swojej” bibliotece, bo jej po pierwsze trzeba pokazać, co się napisało i opowiedzieć o tym, jak się żyje gdzie indziej.
Alicja Pertkiewicz
|
http://www.tygielkultury.eu/1_3_2007/aktual/35.htm
Mieczysław Orski pisze o tomiku „Freienwill” na łamach „Odry”
„W oficynie” na łamach „Odry” (12/2012) Mieczysław Orski omawia mój tomik p.t. „Freienwill”:
(…) Kronikę potocznego bytu bohaterki wierszy, spisaną bez zawiłości formalnych i zbytecznych zabaw tekstualnych zawiera także wydany w Sopocie tomik Marii Duszki, poetki i dziennikarki z Sieradza, autorki siedmiu już zbiorów poezji, założycielki Koła Literackiego „Anima”. Poetka we FREIENWILL (Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, t.77 Biblioteki „Toposu”, 2012) w kilkudziesięciu utworach w formie enigmatycznych obserwacji i przypomnień lirycznie sumuje kolejne ważne daty swej biografii – od 1960, kiedy to:
moja mama
wydała mnie na świat
urodziłam się w najokrutniejszym miesiącu
urodziłam się poetką
w rodzinie rzeźnika (…)
nie mogę jej mieć za złe
że mnie wydała światu.
Czasem w książce Duszki są to tylko drobne uwagi, pisane raczej sobie niż muzom, jak utwór pt.
2000
mam głowę w chmurach
mam wiersz w głowie
niekończący się wiersz o tobie,
czasem anegdoty z podróży, wyjazdów literackich bądź np. pobytu w szpitalu, gdzie lekarz komunikuje autorce: jest pani zbyt wrażliwa, by pani zakładać gips. (…)
O książkach Biblioteki „Toposu”
na łamach „Odry”
Jacek Gutorow w swoim cyklicznym dzienniku pt. „Monaten” publikowanym w „Odrze” zatrzymał się na „Rzeczech R” Zygmunta Krukowskiego, 74. tomie Biblioteki „Toposu”. Pisze m.in.: „Takie książki jak tom Zygmunta Krukowskiego przywracają wiarę w to, że można jeszcze pisać i czytać poza układem odniesień stworzonym przez wysokonakładowe, akademickie, środowiskowe placówki polityki kulturalnej”.
W tym samym numerze „Odry” o „Rzeczach R” pisze też Mieczysław Orski w swojej stałej rubryce „w oficynie”. Sporo miejsca poświęca też innym „toposowym” zbiorkom: „Freienwill” Marii Duszki i „Światłość u progu” Krzysztofa Andrzeja Jeżewskiego.
Piosenka Zbigniew Paprockiego dla mnie, o mnie i bliskich mi miejscach:
MAŁYŃSKI TRAKT – słowa, muzyka i wykonanie Zbigniew Paprocki.wav
NA STRONIE LUDOWEJ SPÓŁDZIELNI WYDAWNICZEJ
Maria Duszka – „Galeria świat” |
|
Zbiór pięknych liryków mówiących o miłości i przemijaniu przypominających w swej stylistyce wiersze znakomitej poetki Anny Świrszczyńskiej. Maria Duszka (ur. 1960 r.) – poetka, dziennikarka, bibliotekarka. Jest laureatką ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów
literackich. Jej utwory przełożono na język angielski, niemiecki, francuski, rosyjski i serbski. Wiersze, artykuły i recenzje ukazały się m.in. w „Nowym Medyku”, „Tyglu Kultury”, „Toposie”, „Angorze”, „Poezji Dzisiaj”, „Przekroju”, „Metaforze”, „Czasie Kultury”, „Frazie” i „Kalejdoskopie”. |
Marek Czuku o moich wierszach:
Potrafisz w krótkich, żołnierskich słowach oddać całą skomplikowaną sytuację liryczną.
O wydanym w Bibliotece „Toposu” tomie „Freienwill” Marii Duszki pisze na łamach „Gazety Kulturalnej” 9(193)2012 Leszek Żuliński: „Ten tomik przekonuje swoim autentyzmem, subtelną refleksyjnością i subiektywną siłą wyznań. Na jego drugim planie są zaś – o czym już wspomniałem – reminiscencje świata obiektywnego, tego, który towarzyszył naszemu życiu, czy chcemy tego, czy nie. Duszka zawierzyła najdalej idącej prostocie, „mówieniu wprost”, mówieniu „tak po prostu” – i to mnie ujęło.”
W czwartek 27 września br. odbędzie się promocja „Freienwill” w Centrum Informacji Kulturalnej w Sieradzu. Zapraszamy!
LESZEK ŻULIŃSKI PIĘKNIE RECENZUJE MÓJ NAJNOWSZY TOMIK PT. „FREIENWILL”
Leszek Żuliński pisze o moim „Freienwill” w najnowszej „Gazecie Kulturalnej” (2012 nr 9 s. 5)
Autobiografia?
LESZEK ŻULIŃSKI
Już kolejny taki tomik czytam… O pierwszym na koniec, a drugi istnieje jeszcze w maszynopisie i napisała go Agnieszka Tomczyszyn-Harasymowicz. Pomysł jest taki: rok po roku, od roku urodzenia aż po obecny, obrazy własnego dzieciństwa, ale z szerokim tłem i klimatem kolejnych lat, w których dorastaliśmy razem z Polską i wszystkim, co się działo w nas i wokół nas. Osobliwa biografia wewnętrzna i zewnętrzna, wierszowane annały własnego życia z jego pejzażami wewnętrznymi i „eksterytorialnymi”.
Maria Duszka wydała właśnie taki tomik w serii dwumiesięcznika „Topos” (pismo to – jak wiadomo – zawsze drukuje i dołącza do kolejnych numerów dwa tomiki; książka Duszki ukazała się wraz z numerem sierpniowym). Wiersze są tytułowane kolejnymi latami. Tak więc pierwszy to 1960, potem 1961, 1962 i tak aż do 2010. Ciekawy pomysł, no nie? Nawiasem mówiąc, powinien on być kontynuowany przez autorów co dwie, trzy dekady… – ech, zostawić tak po sobie taką specyficzną, poetycką kronikę całego życia… U Duszki pierwszy wiersz (1960) brzmi tak: moja mama / wydała mnie na świat // (urodziłam się / w najokrutniejszym miesiącu // urodziłam się poetką / w rodzinie rzeźnika) // moja mama jest dobra / łagodna / i prostolinijna / jak dziecko // nie mogę jej mieć za złe / że mnie wydała światu natomiast wiersz ostatni (2010) to zapis autorki o jej udziale w niemieckim festiwalu poetów polskich: Polnischer- Sommer / – festiwal chmur i tęcz / przelotnych opadów / i uśmiechów słońca // centrum Hamburga tętniło muzyką / i spokojnie kwitły słoneczniki Szlezwiku // przeciw cieniom samolotów / w Bundesfeiertag // na przekór szalonemu wiatrowi / na nadmorskich wrzosowiskach // przeciw odwiecznej polsko-niemieckiej / – nasza pokojowa misjo poetycka. Tak wygląda ta „klamra”, te ramy „sprawozdania” z 50- letniego życia… Cymes jednak – moim zdaniem – kryje się nie w tych dwu wierszach, lecz w wielu, które między nimi… Zaskakujące zapisy, konstatacje, refleksyjki, wielekroć zupełnie „drugorzędne” impresje i wspominki, ale właśnie oddające „interior” pamięci i smakowite drobiażdżki, z których składa się całe nasze życie, ech!, życie… Np. rok 1979: z czego / składa się / samotność? // z pustki. Albo rok 2006: co się stało z naszą szkołą? // puste klasy / wybite szyby / – wygląda jak po wojnie // nienaruszona stoi tylko / ta metalowa barierka / na której po raz pierwszy / pocałowałeś mnie / nie całując. Dominują epigramaty. To dobrze – przebłyski, okazujące się po latach czymś ważnym. Takie szumy, zlepy, ciągi, a w tej potłuczonej mozaice czas czasami umie przeglądać się najlepiej. I – czytając ten tomik – nieustannie pamiętajmy, że nie jest to historia półwiecza, lecz osobista historia „epizodów”, a z nich, właśnie z nich składa się na ogół coś więcej niż „biografia uporządkowana” i faktograficzna. Nie chcę tego tomiku przeceniać, nie chcę twierdzić, że Duszka jest w ścisłej czołówce swoje pokolenia poetyckiego. Jednak napisała coś, co zrobiło na mnie wrażenie. Sparafrazuję słowa pewnego poety: to był strzał, który poderwał we mnie chmarę śpiących wróbli! Dlaczego? Otóż czytam coraz więcej tomików prześcigających się w „nowej dykcji”, szukających skomplikowanych struktur słownych, wyszukujących odniesień i skojarzeń, które koniecznie trzeba znać, żeby wiersz zrozumieć. Szyfry są coraz bardziej skomplikowane, niepowtarzalne i nie do końca czytelne nawet dla wyrobionego czytelnika. Nie mam, oczywiście, nic przeciw tym poszukiwaniom, ale też sądzę, że częstokroć dajemy się nabierać „nowej dykcji”, bowiem „nie wypada” udawać, że jej nie rozumiemy. Ostatnio przeczytałem kilka tomików, które uważam za dobre, jednak nie chcę o nich pisać tylko dlatego, że jest mi obcy ich timbr, ich język tak osobny, że aż nazbyt osobny, bym się z nim utożsamiał. Mody życia literackiego wyzwalają bezkrytyczną na nie modę. We mnie z tego powodu narasta tęsknota za prostotą, a prostota – jak wiadomo – nie oznacza prostactwa. Kwestia „języka osobnego” to też zresztą pojęcie względne. Czyż nie miał go np. Grochowiak? I on do dzisiaj jest bardziej rozpoznawalny w poezji tamtego czasu niż osobni na słońcach swych autorzy nowych roczników. Maria Duszka dała sobie spokój z tego typu ambicjami. Czy tym samym przekreśliła swoje szanse? Ależ nie! Ten tomik przekonuje swoim autentyzmem, subtelną refleksyjnością i subiektywna siłą wyznań. Na jego drugim planie są zaś – o czym już wspomniałem – reminiscencje świata obiektywnego, tego, który towarzyszył naszemu życiu, czy chcemy tego, czy nie. Duszka zawierzyła najdalej idącej prostocie, „mówieniu wprost”, mówieniu „tak po prostu” – i to mnie ujęło. I jeszcze jedno: to już siódmy zbiór wierszy tej autorki. Jest on poniekąd i być może reakcją na tomik Marka Czuku pt. Forever, który także ukazał się nakładem „Toposu” (w roku 2010). Krzysztof Kleszcz pisał o nim: Powstała specyficzna autobiografia – migawki, chwilomyśli. Właściwie – proza życia, która staje się poezją, dopiero wtedy, gdy pojawi się w naszym umyśle konstatacja: „tamten świat uleciał, błahe to nasze życie”. Myślę, że po książkach Czuku, Duszki i zaanonsowanej tu Tomczyszyn- Harasymowicz pomysł już nie powinien być kontynuowany przez innych. Ta trójka zrobiła sporo, inni naraziliby się na epigoństwo. Choć warto się nie bać powrotu do prostoty – ona nigdy epigoństwem nie będzie! Maria Duszka Freienwill, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2012, s. 62.
Łódzka poetka Jolanta Miśkiewicz o moim nowym tomiku:
Powiem ci, co myślę po przeczytaniu „Freienwill”. Ty nie piszesz poezji, Ty sobie od niechcenia śpiewasz życie takie, jakie jest.
Czy istnieje poezja kobieca?
Uwalniam ptaki – sny to kolejna, dwujęzyczna publikacja Koła Germanistów przy Katedrze Literatury i Kultury Niemiec, Austrii i Szwajcarii Uniwersytetu Łódzkiego. Działalność Koła, rozpoczęta w 2003 r. z inicjatywy studentów ówczesnego trzeciego roku filologii germańskiej, obfituje w tłumaczenia twórczości prozatorskiej i poetyckiej zarówno autorów niemieckojęzycznych, jak i polskich. Doktor Małgorzata Półrola, sprawująca pieczę nad każdym z projektów i wspomagająca młodych tłumaczy swoim doświadczeniem i talentem, niniejszy tom rozpoczyna rzeczową i bogatą w fakty, dotyczące działalności Koła Germanistów, przedmową oraz omówieniem twórczości prezentowanych autorek. Wstęp dopełniają: interesujący wywód Reinharda Grossmanna, współautora wyboru, O konieczności i granicach przekładu liryki, wprowadzający w problematykę i rolę przekładu, a także, z konieczności krótkie, ale bardzo istotne i wnikliwe, wpisujące się ciekawymi wnioskami w toczoną od lat dyskusję, rozważania autorki wstępu zatytułowane Czy istnieje poezja kobieca jako odrębny gatunek liryki?.
Te wszystkie starania, jak również dobór wierszy i autorek, czynią z tej książki ważny i doniosły głos, dotyczący zarówno problematyki poetyckiej i translatorskiej, jak i myślenia o współczesności.
Autorki zamieszczonych w wyborze liryków, pochodzące z różnych generacji i różnych krajów: Gerlinde Grossmann jest Niemką, Maria Duszka i Magdalena Forusińska pochodzą z Polski, naznaczone odmiennym typem, mimo sporych różnic, doświadczenia mają wiele wspólnego ze sobą. Jest to przede wszystkim wyczulenie na dramatyzm i piękno egzystencji, a w metaforyce – funkcja, jaką w ich wypowiedziach pełni obraz przyrody. Gerlinde Grossmann, poprzez pozornie sielankowe opisy, ukazuje antynomie istnienia. Nieustanne napięcie mroku i światła, chłodu i ciepła, brzydoty i piękna, rozpadu i trwania, dialektykę sił z człowiekiem w samym ich środku: „wilgotny księżyc wypływa/ z oczu które zapomniały/ jak dotknąć jego blasku/ zważyć jego srebro”.
Maria Duszka szuka w przyrodzie utraconej harmonii, dostrzegając jednocześnie degradację spowodowaną cywilizacyjnymi poczynaniami: „w czas kwitnienia wiśni/ Japończycy/ nie pracują/ świętują// nawet w centrach wielkich miast/ siedzą przez kilka dni/ pod kwitnącymi drzewami// nie żal im upływającego czasu/ (…)// na moim osiedlu/ bez potrzeby/ wycięto piękny stary sad// sąsiedzi mówią/ że teraz wreszcie będzie tu porządek”. Świat natury jest jej bliski, bardziej niewinny, a kontemplując jego urodę, czuje dotknięcie Boga. Chroni się w nim przed cierpieniem doznawanym od ludzi. W poezji Magdaleny Forusińskiej przyroda ukazywana jest fragmentarycznie i dla ilustracji jakiejś refleksji lub stanu uczuć, jak w wierszach o „upadłych liściach” i „kwitnących w zachlapanym błotem świecie jabłoniach”: „gdy liście/ spadną/ z drzew/ to nie ma/ znaczenia/ czy ktoś/ je depcze/ czy nie”.
Wojenne dzieciństwo Gerlinde Grossmann zapewne miało swój wpływ na postrzeganie rzeczywistości, czego najbardziej bezpośrednim wyrazem są utwory nawiązujące do wojennej tematyki: niepokalany błękit i hiroszima, w których w oszczędny i wyważony sposób ukazuje pejzaże grozy. Zło nie jest w nich komentowane inaczej niż przez obraz: „uwolniony z walki błękit/ strzepuje ostatni krwawy ślad/ zanurza się w kałuży/ kąpie w bagnie/ (…)// opuszcza klosz/ na krzyk swych dzieci”. Maria Duszka przyjmuje postawę bardziej bezpośrednią i deklaratywną, stając po stronie krzywdzonych i opowiadając konkretne sytuacje i losy: „w roku 1980 mówili:/ »walczymy o godność człowieka pracy«// w roku 2004/ do bezrobotnych/ którzy przyszli/ na spotkanie w sprawie pracy/ wychodzi mały dyrektor/ niedużej firmy i mówi:/ »potrzebuję pięciu samców/ i pięć samic«”. W jej świecie również trwa walka między dobrem a złem, nie jest ona jednak nieuchronna i wpisana w byt, jak w poezji Gerlinde Grossmann, lecz zależna od moralnych wyborów jednostek i społeczeństw. Przekonanie, że obstając przy tym, co dobre, popieramy i tworzymy lepszą rzeczywistość, sprawia, iż pozbawiona złudzeń poezja Marii Duszki nie odbiera nadziei. Magdalena Forusińska dramat życia widzi w nieporozumieniach wynikających z błędnych ocen wzajemnych postaw, w niedostosowaniu. Próbuje zrozumieć samą siebie i wygrać walkę o szczęście: „czy odnajdę się jeszcze/ czy zobaczę swoją twarz/ czy uwierzę w prawdę/ i jak ona będzie/ to nie lustro/ jest przeklęte”.
Metaforyzuje własne przeżycia, gdyż wszystko może stać się symbolem walki i osamotnienia, alienacji i potrzeby niezależności albo bliskości. Pragnienie bycia kochaną i dawania miłości poetki zawarły w werszach adresowanych do mężczyzn lub samych siebie, a także w utworach opisujących relacje z dziećmi i rodzicami. Odważnie mówią o swoim cierpieniu, jak Gerlinde Grossmann o stracie dziecka, a Maria Duszka o nieudanej miłości, której nie zdołała uratować, bo przeszkodziła śmierć. Magdalena Forusińska bez egzaltacji i szczerze opisuje stany emocjonalne i uczuciowe po zerwanym związku.
Autorki lapidarnym, ale bogatym w porównania i przenośnie językiem formułują wypowiedzi o życiu, którego doznają i które je doświadcza. Ze szczegółu zaczerpniętego z rekwizytów codzienności czyniąc symbol na tyle nośny, że oddaje on w pełni zakres ich życiowych i egzystencjalnych doświadczeń. Ukazana w tej książce problematyka, opowiedziana przejmująco i z dbałością o przekaz, oraz, jak zaznacza w swojej wypowiedzi o poezji kobiecej Małgorzata Półrola, z pozycji świadomej swej roli w społeczeństwie kobiety, uświadamia nam, jak bliskie mogą być losy i doświadczenia, mimo granic i odmiennych postaw. Czytając tę poezję, doznajemy głębokiego powinowactwa z innym, bez względu na czas, miejsce i płeć.
Wiele ciepłych słów należy się wysiłkowi i staranności młodych tłumaczy oraz ich opiekunom. Efekt wspólnej pracy ukazał, jak duży jest potencjał i możliwości przymierzających się do przyszłych zadań początkujących germanistów. Jest więc nadzieja, że jeszcze nie raz spotkamy się z ich dokonaniami w trudnej sztuce przekładu.
Warto tu dodać, że autorki, Maria Duszka i Magdalena Forusińska (Gerlinde Grossmann, co z żalem trzeba zaznaczyć, już nie ma wśród nas), w trakcie „Polnischersommer 2010” prezentowały wiersze z omawianej antologii bardzo licznej i przychylnie nastawionej publiczności w Hamburgu, Kolonii i Schlezwiku. Zamieszczono również wybrane teksty w wyborze Meine Welt – Unsere Welt, opublikowanym w sierpniu bieżącego 2011 roku przez Stowarzyszenie Nordbuch.
Daniela Ewa Zajączkowska, Andrzej Hynas
Uwalniam ptaki – sny. Wiersze polskie i niemieckie / Ich befrei Vogel – Traume. Deutsche und Polnische Gedichte, oprac. Małgorzata Półrola i Reinhard Grossmann, Wyd. Hrsg., Łódź 2009.
Biogramy:
Andrzej Hynas, ur. 1949, prozaik i poeta, należy do grupy literackiej „Centauro” i Klubu Literackiego Nauczycieli w Łodzi, wydał tomy prozy poetyckiej: Prozy, pozy i trochę gadulstwa (2010), Zwierzenia (2011). Poza tym swoje utwory prezentował w antologiach i na falach rozgłośni radiowych.
Daniela Ewa Zajączkowska, ur. 1971. Autorka czterech zbiorów wierszy: Rzeczy znikome (1994), Czciciele słońca (1996), Wagabunda i księżyc (2007), Po leśmianowskich ogrodach (2011), arkuszy Bursztyny w piasku (2010), Na północ od Edenu (2011) oraz dwóch arkuszy wierszy dla dzieci Bajeczki dla Ineczki (2007), Czary wróżki Poezji (2008). Wiersze i recenzje publikowała m.in. na łamach „Toposu”, „Frazy”, „Tygla Kultury”, „Arterii”, „Gazety Kulturalnej”, „W Kręgu Literatury”, „Listów z Daleka” (Belgia) oraz na antenie Radia Łódź. Laureatka kilku konkursów literackich, m.in. nagrody głównej w konkursie „Nasz czas” (Toruń, 1994). Należy do Związku Literatów Polskich, Klubu Literackiego Nauczycieli w Łodzi (KLiN) oraz grupy literackiej „Centauro”.
WYWIAD, KTÓRY ZROBIŁ ZE MNĄ MIŁOSZ KAMIL MANASTERSKI NA STRONĘ www.literaci.eu
http://literaci.eu/index.php/lodz/3371-maria-duszka-mam-w-sobie-magnes-na-poetow-rozmowa-literacieuMaria Duszka: Mam w sobie magnes na poetów – rozmowa Literaci.eu
Rozmowa z Marią Duszką – poetką, bibliotekarką i animatorką kultury, szefową Koła Literackiego „Anima” w Sieradzu, członkiem Oddziału Krakowskiego Związku Literatów Polskich.
Literaci.eu: Niedawno odbyła się w Sieradzu druga już Noc Poetów, którą organizowałaś razem z Powiatową Biblioteką Publiczną. Sala była pełna, więc miłośników poezji w Sieradzu nie brakuje…
Maria Duszka: Pewna sieradzka polonistka powiedziała, że mam w sobie „magnes na poetów”. Pewnie miała rację. Ale – co się lubi, to się ma. Ja kocham poezję, uwielbiam ludzi twórczych, niebanalnych. I pewnie dlatego przyciągam takie postacie. Ponieważ od kilku lat wspólnie z Kołem literackim „Anima” organizuję w Sieradzu imprezy literacko-muzyczne, mamy już stałe grono bywalców. I wciąż przybywają nowi.
Niektórzy nie oczekują nawet „papierowych” zaproszeń; dają mi swoje numery telefonów, abym mogła ich poinformować sms-em o kolejnym spotkaniu. Noc Poetów to wspólny pomysł mój i Hani Krawczyk, dyrektorki Powiatowej Biblioteki Publicznej. Świetnie nam się współpracuje przy organizacji tej imprezy, bardzo dobrze się uzupełniamy.
Gościem specjalnym tegorocznej nocy była poetka Daniela Zajączkowska z Łodzi, autorka z dużym dorobkiem, wiceprezes Oddziału Łódzkiego ZLP. Obok niej autor przed debiutem: Michał Głaszczka…
Przy wyborze gwiazd kieruję się swoim gustem. Nikt ze współczesnych poetów nie pisze o Łodzi tak jak Daniela Zajączkowska – z rozpaczą, gniewem, miłością i liryzmem. Ale jej twórczość ma także wartość uniwersalną. „W słów papierowych łódkach pływają poeci” – ten cytat z jej wiersza był mottem naszej imprezy.
Michał Głaszczka występuje pod oksymoronicznym pseudonimem Ptak Piwniczny. Jest młodym poetą pochodzącym z Otwocka, a mieszkającym obecnie w Warszawie. Z jego twórczością zetknęłam się po raz pierwszy będąc jurorką w OKP „Czarno na białym” w Parzęczewie. Generalnie nie przepadam za wierszami rymowanymi, rzadko kiedy bowiem są one wypełnione interesującą treścią. Ale Ptak Piwniczny ma wyjątkowy dar – rymuje i jednocześnie mówi w sposób niebanalny o sprawach istotnych. Jego poezja to zjawisko zupełnie odrębne, niepowtarzalne i niepodrabialne.
Oboje nasi goście zostali niezwykle ciepło przyjęci przez sieradzką publiczność. Daniela dzieliła się z wielbicielami jej poezji swoimi tomikami. A Michał Głaszczka, który jeszcze nie ma własnej książki, był zmuszony rozdać publiczności swoje rękopisy. Które następnie były kserowane przez samego pana starostę.
Wśród bogatego programu muzycznego szczególną uwagę zwracał sieradzki bard Zbigniew Paprocki…
Od początku istnienia „Animy” marzyłam o tym, aby trafił do nas ktoś, kto potrafiłby śpiewać i grać na jakimś instrumencie. Nie spodziewałam się, że to moje pragnienie zrealizuje się w tak niezwykły sposób. Zbyszek Paprocki trafił do „Animy” jesienią 2008 r. Okazało się, że jest rówieśnikiem Jacka Kaczmarskiego, tylko 6 dni młodszym od słynnego barda. Przez wiele lat marnował jednak swój talent. Dzieciństwo spędził w Rybniku; przez cztery lata uczył się tam gry na gitarze u kapelmistrza orkiestry górniczej. Choć nigdy już nie rozstał się z tym instrumentem, wykonywał zawody raczej niesprzyjające twórczości: był m.in. górnikiem w kopalni węgla kamiennego, gastarbeiterem w Niemczech, jagodziarzem w Bieszczadach, właścicielem firmy remontowej itp.
Kiedy go poznałam, zaprezentował mi kilka własnych piosenek, w których opowiadał o swoim barwnym, burzliwym życiu. Na początek dałam mu trzy ballady Michała Głaszczki nagrodzone właśnie na wymienionym już konkursie w Parzęczewie i powiedziałam: „Spróbuj coś z tym zrobić”. Ku mojemu zaskoczeniu w ciągu kilku dni powstały piękne, melodyjne piosenki: „Chińskie tango na dobranoc”, „Ballada pustelników” i „Dziewczynka z zapalniczką”. Można ich obecnie posłuchać na You Tube i Wrzucie – jest to wersja jeszcze niedoskonała technicznie, bo nagrana na domowym komputerze. Jesienią 2009 r. Zbyszek wystąpił w półfinale Międzynarodowego Festiwalu Bardów – OPPA w Warszawie. Jego utwory były również prezentowane w Radiu Koszalin i Radiu Łódź.
Wystąpiliśmy wspólnie na wielu spotkaniach autorskich. Wszędzie ludzie pytają go gdzie był do tej pory i dlaczego dopiero teraz ujawnił swój talent. Skomponował już muzykę do wierszy kilku poetów z kręgu naszych znajomych. I do pięciu liryków… Władysława Broniewskiego. Mieszkająca w Grecji wnuczka tego niesłusznie zapomnianego poety, Ewa Zawistowska jest zachwycona tymi utworami, czeka na nagranie ich w studiu. Usilnie pracuję nad Zbyszkiem, aby zechciał nagrać płytę. Materiał na nią jest już gotowy. Choć nasz bard nigdzie nie uczył się kompozycji ani interpretacji utworów, robi to w sposób niezrównany. Jedna z jego fanek powiedziała mi ostatnio, że Zbyszek „nie ma świadomości swojej wielkości”. To chyba cecha ludzi naprawdę utalentowanych.
Czy można jakoś porównać tę drugą Noc Poetów i pierwszą – ubiegłoroczną?
W ubiegłym roku swoją twórczość prezentowały grupy poetyckie ze Zduńskiej Woli, Zgierza, Konstantynowa i Łodzi. Wystąpił też łódzki zespół H’ernest. Niezmienionym punktem pozostaje Turniej Jednego Wiersza o puchar Starosty Sieradzkiego. W tym roku usłyszałam od jednej z pań, że tak podniosłyśmy poprzeczkę prezentacji artystycznych, że nie wiadomo czy uda nam się w przyszłym roku utrzymać ten poziom. Mam jednak nadzieję, że tak.
W przyszłym roku Koło Literackie „Anima”, którego jesteś założycielką i szefową, będzie obchodzić 10 lat… Jakiego prezentu życzysz sobie na jubileusz?
„Anima” powstała dlatego, że początkujący sieradzcy poeci przynosili mi swoje utwory z prośbą o ocenę, pomoc w publikacji, ukierunkowanie. Ja znałam ich wszystkich, a oni nie znali siebie nawzajem. Organizując pierwsze spotkanie 27 marca 2002 r. w bibliotece mieszczącej się w mrocznej piwnicy szpitalnej, nie wiedziałam co z tego wyniknie. Nie byłam pewna czy koło powstanie i czy jego działalność potrwa miesiąc, czy pół roku… Niczego nie byłam pewna. Okazało się jednak, że takie miejsce spotkań jest potrzebne. W ciągu tych prawie 10 lat odkryłam w Sieradzu około 30 twórców w wieku od nastu do osiemdziesięciu lat. Zredagowałam dwie antologie i wiele indywidualnych tomików wierszy. Mamy w swoim dorobku mnóstwo spotkań autorskich, publikacji prasowych, przekładów na języki obce, audycji radiowych i telewizyjnych. Ostatnio na łódzkiej WSHE powstała praca magisterska o „Animie”.
Ale też tworząc koło literackie nie zdawałam sobie sprawy, że to będzie wymagało tak wiele pracy. Że właściwie biorę na siebie drugi etat – bezpłatny. Wiele rzeczy udało mi się zrobić. Ale mam mnóstwo pomysłów, których nie mogę zrealizować z braku czasu: wydawanie nowych książek poetyckich, publikacje utworów w czasopismach, organizowanie spotkań z poetami z kraju i zagranicy, może nawet międzynarodowy plener artystyczny.
A ja przede wszystkim na co dzień jestem jednoosobową załogą filii szpitalnej MBP. W której rocznie rejestruję około 1200 czytelników. Lubię tę moją pracę w bibliotece. Ale wiem też, że mogłabym zrobić dużo więcej dla regionu sieradzkiego, gdybym miała etat i mogła się poświęcić tylko pracy animatora. Wiele moich marzeń się spełniło, może kiedyś spełni się i to.
W ubiegłym roku odbyłaś literacką podróż po Niemczech.
PolnischerSommer to była impreza zorganizowana przez północnoniemiecki land Schleswig – Holstein. W wielu miastach – od Hamburga po najdalej wysunięty na północ Flensburg prezentowano najciekawsze zjawiska we współczesnej kulturze polskiej. Były więc filmy Polańskiego i Kieślowskiego, koncerty muzyki Chopina, Pendereckiego i Lutosławskiego, spektakle teatrów awangardowych, wystawy malarstwa i fotografii. I projekt Literatursommer, do udziału w którym zostali zaproszeni m.in.: Tomasz Różycki, Tadeusz Dąbrowski, Magalena Tulli, Wojciech Kuczok, Magdalena Forusińska i ja.
Jechałam na PolnischerSommer z pewnymi obawami. Ale moje wiersze zostały przez Niemców przyjęte z dużym zainteresowaniem. Wspominam z sentymentem przyjazną, ciepłą, pełną życzliwości atmosferę, z jaką tam się spotkałam. Swoją twórczość prezentowałam na pięciu spotkaniach autorskich w: Heide, Flensburgu, Kilonii, Szlezwiku i Hamburgu. Nawiązałam kontakty z niemieckimi artystami i one już owocują. Choćby publikacją moich wierszy w austriackim „Reibeisen”, roczniku o międzynarodowym zasięgu, czy w antologii „Meine Welt – unsere Welt” wydanej właśnie przez Stowarzyszenie NorBuch. Z kolei w październiku w bibliotece szpitalnej, którą prowadzę, odbędzie się spotkanie autorskie Reinharda Grossmanna, którego prozę przełożyła na język polski dr Małgorzata Półrola.
Razem z tłumaczką moich wierszy Małgosią Półrolą byłyśmy zakwaterowane we Freienwill w pobliżu Flensburga, w domu jednego z członków stowarzyszenia NordBuch. On dysponował pieniędzmi na nasze wyżywienie, wycieczki, honoraria. Dom, w którym mieszkałyśmy ma kształt litery U. Dwie jego części to mieszkania, a trzecia jest… domem kultury. Który służy całej miejscowej społeczności. Jest tam świetnie wyposażona biblioteka, studio nagrań, sala teatralna, sala ćwiczeń chóru. Kiedyś wróciłyśmy po południu z wycieczki i zobaczyłyśmy przed domem kilkanaście samochodów. Myślałyśmy, że to jakaś impreza rodzinna. Okazało się jednak, że synowa naszego opiekuna prowadzi właśnie próbę chóru.
Byłyśmy też na wycieczce w Scheersbergu – pięknie położonym i świetnie wyposażonym ośrodku, do którego przyjeżdża utalentowana artystycznie młodzież z niemieckich szkół. Mogą tutaj przebywać na kilkudniowych turnusach i rozwijać swoje uzdolnienia i zainteresowania. Na to wszystko Niemcy mają pieniądze.
Jak porównujesz sytuację osób piszących – tak zawodowo jak i amatorsko – u nas i u naszych zachodnich sąsiadów?
Jak jest u nas – każdy wie. Coraz trudniej jest wydać tomik. Tylko kilku poetów ma szanse trafić ze swoją twórczością na półki dużych sieci księgarskich. Upadło ostatnio wiele czasopism literackich. W wielu periodykach publikuje się tylko utwory stałego kręgu literatów. A to nie jest dobre dla nikogo. Dlatego, że pisma, które nie są otwarte na nowe zjawiska, tracą z czasem zainteresowanie czytelników.
Ja od kilku lat mam dużo więcej publikacji w czasopismach i antologiach zagranicą niż w kraju. Dzięki przekładom moje wiersze ukazują się w Serbii, USA, Austrii i Niemczech. Już nawet specjalnie sama o to nie zabiegam.
Nie powiem nic odkrywczego: jeśli chcemy, aby nasz kraj rozwijał się cywilizacyjnie i gospodarczo, to musimy także zacząć doceniać rolę kultury i sztuki. Pieniądz czyni człowieka wolnym. Także artystę. A my, twórcy nie oczekujemy wiele. Tylko zaspokojenia elementarnych ludzkich potrzeb.
Mój ulubiony poeta Józef Czechowicz napisał w jednym z wierszy: „jestem anteną drgającą tego świata”. Artyści są zawsze awangardą, wyprzedzają resztę ludzkości, w ich głowach rodzą się wizje, pomysły i idee, które później są realizowane przez naukowców. I dają światu rzecz nieocenioną – piękno. Bez którego tylko „vanitas vanitatum…”. Artyści są naprawdę takimi antenami, które wsłuchują się w puls świata. Dlatego kraje, które chcą się rozwijać dbają o sztukę i jej twórców.
Rozmawiał Miłosz Kamil Manasterski.
„We see the harmonious unity of man with the nature and the love of native land in poems by Maria Duszka.”
Arkadiusz Frania
Z dolin zielonych. O poezji Marii Duszki
W 2001 r. nakładem łódzkiego wydawnictwa „Biblioteka” ukazała się książka poetycka Marii Duszki pt. „Nieopisanie”, stanowiąca – jak konstatowała autorka w liście do piszącego te słowa – „wybór z lat 1978-2001”. Dla bibliograficznej ścisłości przypomnijmy, iż wcześniej ta sieradzka poetka opublikowała trzy tomy wierszy: Poezję przypadków (Sieradz 1990), Zupełnie szczęśliwą marionetkę (Sieradz 1994) i Może się przyśnisz (Kraków 1999).
Prezentowaną pozycję, mieszczącą się w kategorii Selected Poems, można zatem potraktować jako podsumowanie bez mała ćwierćwiecza pracy twórczej, zbiór, zamykający pewien etap działalności artystycznej M. Duszki. Analiza 49 pomieszczonych w tomie tekstów pozwala na sformułowanie kilku syntetycznych uwag.
Na wstępie proponuję jednak przyjrzeć się wierszom o charakterze autotematycznym. Przynoszą bowiem definicje poezji, kierunkujące lekturę całości.
Autorka rozumie poezję jako swoisty obraz, odzwierciedlenie, świadectwo przyrody, stąd pojawienie się wątku ekologicznego. Wprost z filozofii franciszkańskiej wysnuty jest utwór *** (jeszcze warto pisać wiersze), stanowiący swoistą „pochwałę stworzenia”.
Czynnik sprawczy swojej poezji autorka upatruje w Bogu, samą siebie zaś traktuje jako bezwolne narzędzie, choć w tym samym tekście pojawia się koncepcja autoterapeutyczna, według której pisanie wierszy jest jedyną możliwością ukojenia wewnętrznego bólu egzystencjalnego, pozbycia się dolegliwości, którą można nazwać „wewnętrznym uwieraniem wiersza” ( *** (wygrywasz na mnie)).
Bycie poetą to nie tylko powołanie, ale również zobowiązanie – „urodziłeś się poeto / aby widzieć i mówić prawdę” (s. 50). To także stan zawieszenia między tym, co na zewnątrz (świat realny, „krążąca w otchłani / planeta”, ziemia), a czynem twórczym, symbolizowanym przez kartkę papieru (s. 42). Poezja jest skazaną na niepowodzenie próbą odnalezienia w pamięci portretu ukochanego: „piszę już tylko po to / aby wywołać twój obraz / w pamięci” (s. 24).
Ta wstępna, konstatacja pozwala wyodrębnić jednak główne motywy poezji M. Duszki: miłość (kochanek) – świat (opozycja: przyroda – miasto) – Bóg (modlitwa).
Poezja miłosna sieradzkiej autorki jest na wskroś antyfeministyczna, pozbawiona „zadziorów seksualnych”. Bohaterka tych erotyków to kobieta, której świadomość i istnienie określa mężczyzna. Miłość wypełnia niemal całą wewnętrzną egzystencję podmiotu lirycznego, więc rozstanie z ukochanym staje się męką, bólem, przyczyną niekończących się trosk, bezsenności: „tęsknota za tobą jest / nie gojącą się raną” (s. 30).
Za manifestację kobiety zależnej od mężczyzny, nie odbierającej świata wprost, lecz przez medium męskie, kobiety rezygnującej z własnego widzenia świata, a zdefiniowanej nieco przewrotnie jako „zupełnie szczęśliwa marionetka”, należy uznać wiersz *** (rzeźbisz mnie): „rzeźbisz mnie / spojrzeniem / słowem / dotykiem ręki // śmieję się gdy się uśmiechasz / i płaczę gdy odchodzisz” (s. 27).
Bohaterce do szczęścia wystarczy poczucie obecności partnera (s. 25): „nie ma nic lepszego / niż twoje ramiona” (s. 19), a potrzeba czułości, męskiego dotyku jest tak wielka, iż podmiot liryczny wyznaje: „czasem zazdroszczę / psu / którego głaszczesz” (s. 40).
Próby porzucenia kochanka, wyzwolenia się z jego więzów, znaczone niszczeniem zewnętrznych form kontaktu z nim (spotkania, telefony, drobiazgi – prezenty), nie przynosi ukojenia, gdyż paradoksalnie – „to miasto jest / coraz bardziej pełne ciebie” (s. 29).
Pierwszy pocałunek to nie milknące „jądro jasności”, wciąż obecne, tkwiące jak cudna zadra, miłosna skaza w umyśle kobiety, mimo iż „mijają lata / domy / mężczyźni / mojego życia” (s. 32). W innym wierszu poetka konstatuje: „pierwsza miłość / jak błyskawica / ukazuje otwarte niebo // potem długo / ciemność” (s. 14).
Czułość damsko-męska rozgrywa się również w świecie rzeczy, ubrań. Tę „tekstylną miłość”, w której nie dopatrywałbym się przykładu jej fetyszyzacji, opisuje wiersz, który ze względu na poetycką urodę przytoczę w całości: „powiesiłam w mojej szafie / twoją marynarkę // wszystkie moje ubrania / chcą być blisko niej” (s. 48).
Świat ludzki natomiast w wierszach autorki stoi na kruchych podstawach, jest pełen niepewności, znaków zapytania: „wciąż nic nie wiemy // jesteśmy jak stojące / na progu dzieci” (s. 55), a „w tym mieszkaniu / na ósmym piętrze / […] podłoga / nie daje oparcia stopom” (s. 34). Przeznaczeniem człowieka staje się oczekiwanie (symbolika okna), poddawanie się działaniu przestrzeni i czasu. Pełen goryczy jest także żart poetycki – oskarżenie „mądrego astronoma” – Kopernika, który, ujawniając, iż ziemia jest „obracającą się / w otchłani nieba / kulą”, zachwiał pewne zasady życia, fundamenty światopoglądowe ludzi (s. 35).
Świat obojętnieje wobec człowieka, człowiek – wobec siebie. Pesymistyczny jest stan kondycji ludzkiej, następuje podważenie wartości humanistycznych: „tak mi do was daleko / moi bliscy” (s. 51), „daleko […] do […] ludzi” (s. 16). Homo sapiens przybiera nową formę – homo mendax (człowiek kłamca), którego nawet milczenie staje się kłamstwem, dlatego twarz idioty wydaje się najwierniejszym odbiciem świata (s. 43).
Wiersz *** (piszę do was) przynosi obraz miasta, w którym „już nie ma życia” (s. 10), a ludzie zamieniają się w żywe trupy poruszane wiatrem. Utwór koresponduje dość wyraźnie z obrazem Edvarda Muncha Ulica Karla Johana wieczorem.
W liryce M. Duszki w konsekwencji pojawia się wątek antymiejski, antyurbanistyczny, antycywilizacyjny, zgodny z założeniami filozofii Jeana Jacquesa Rousseau. Poetka przewiduje, iż„człowiek z dolin zielonych”, którego los rzucił do mieszkania w bloku, w tęsknocie za utraconym zielonym rajem – zapragnie „uciec do ziemi / nagłym lotem / w dół” (s. 34). Tym bardziej że – jak wyznaje autorka w innym utworze – „coraz bardziej mnie zasypuje / to miasto / równa mnie z sobą // równa mnie z ziemią” (s. 22). Miasto jest więc obce, zimne, przeciwne człowiekowi, skoro przyniesie śmierć przybyszowi.
Jedynie przyroda – prawdziwe dzieło Boga – jest bliska, przyjazna. Autorka pisze wprost, że „drzewa / – to co pozostało nam / z raju” (s. 13), a „brzozy błogosławią mnie / gałęziami” (s. 12). Piękne są nawet „drzewa chore na utratę zieleni” (s. 13). Ich wartość poetka chwali w sposób bezpośredni: „jak pełne prawdy są / nagie drzewa” (s. 13). W słowach tych pobrzmiewa fraza rozpoczynająca i kończąca wiersz Leopolda Staffa Wysokie drzewa: „O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa”. Podmiot liryczny wyraża swoją tożsamość z przyrodą, dlatego najpiękniejszy wydaje się jej „szept / opadłych liści / i nagich drzew” (s. 39).
Proweniencję przyrodniczą posiadają fragmenty, określające stany psychiczne bohaterki: „jestem jak liść / ledwie trzymający się gałęzi / huragan pcha mnie w twoją stronę” (s. 29). Przeżyciom podmiotu lirycznego towarzyszy pejzaż: „w starym parku / listopadowy deszcz / pieści nagie gałęzie drzew” (s. 30).
Warto zwrócić uwagę na wątek religijny w poezji M. Duszki, prezentującej koncepcję dobrego Boga chrześcijan, o pewnych jednak rysach starotestamentowych. Pan ratuje, „posyła” po człowieka znajdującego się na dnie, ale także doświadcza go bólem. Między człowiekiem a Bogiem znajduje się nieodzowny element – modlitwa, której istotą jest „odpychanie ciemności” (s. 53), a więc nadzieja.
Przedstawione glosy o poezji M. Duszki nie roszczą sobie pretensji do stania się uwagami ostatecznymi, są raczej spisanymi na gorąco wrażeniami z lektury wierszy.
Godna podkreślenia jest zwięzłość, asceza omawianych wierszy, niejednokrotnie przybierających formę pełnych poetyckiego wdzięku miniatur, czy haiku. Poezja sieradzkiej autorki – co chwalebne szczególnie w przypadku podjęcia tematu miłosnego – brzmi niebanalnie. Tom „Nieopisanie” cechuje zatem dający się łatwo uchwycić własny oryginalny styl dojrzałego kobiecego pisania.
Pierwodruk recenzji: „Tygiel Kultury” 2002, nr 4-6
Sylwetka miesiąca na stronie internetowej Reymont.pl
http://www.reymont.pl/sylwetka_miesiaca.php?id=28
„Czy są wyjątki od reguły? Pewnie tak. Także
wśród najmłodszych. Myślę na przykład
o krakowskich młodziutkich poetkach: Małgosi
Lebdzie, Beacie Kurek, Kamili Szutowskiej.
O 19-letnim niezwykle uzdolnionym Rafale
Szopie z Legnicy. Myślę o Tadku Dąbrowskim
z Gdańska, o Szymonie Babuchowskim
z Katowic. Czy o najstarszym z nich – bardzo
utalentowanym – Tomaszu Różyckim.
Niedawno czytałem interesujące tomiki mało
znanych poetów: Marii Duszki z Sieradza,
Jadźki Maliny z Trzebuni, Krzysztofa Lesińskiego
z Sopotu, Jana Kirsza z Krakowa, Andrzeja
Mularczyka z Ostrzeszowa. Są oni niekiedy
ciekawsi od ufryzowanych podług obowiązującej
mody (która za chwilę wyjdzie z mody)
sławniejszych kolegów z wielkich miast, którzy
wydają rok po roku tomiki, bez względu na to,
czy mają coś do powiedzenia, czy nie.”
MÓJ TOMIK P.T. „GALERIA ŚWIAT” BYŁ JEDNĄ Z KSIĄŻEK NOMINOWANYCH DO NAGRODY IM. KS. JANA TWARDOWSKIEGO ZA NAJCIEKAWSZY TOM WIERSZY WYDANY W 2007 R.
http://ksiazki.wp.pl/tytul,Nagroda-Literacka-im-ks-J-Twardowskiego-wreczona,wid,10901,wiadomosc.html
Nawigacja po wpisach
POETKA DANUTA ZASADA O MOIM NAJNOWSZYM TOMIKU
tak napisała w liście (prawdziwym, papierowym 🙂 ).
„Droga Marylo, przeczytałam Twój tomik – przyniósł mi dużo radości. Lubię wiersze, które niosą pewną refleksję w zwięzłej dopracowanej formie. Sam tomik też jest pięknie wydany, aż przyjemnie wziąć go do ręki. A „Sukienka w białe komary” – jakże pełna humoru!
Jeszcze podkreślę, co podobało mi się najbardziej (a wszystkie wiersze są ciekawe i refleksyjne, więc trudno tak naprawdę wybrać): „świecie zwariowany”, „czasem Bóg”, „A historycy sztuki o tym milczą”, „za chwilę stąd odjadę”.
Wiersz „Hanami” tak trafnie oddaje naturę Japończyków. Tamta uważność dla każdego kwiatu, motyla, ptaka – to było widać w parkach, lasach, gdzie Japończycy biegali z aparatami fotograficznymi, zachwycali się. Myślę, że wynika to z religii szinto, w której występują duchy zamieszkujące każdy byt natury – kamień, drzewo, górę. Podobnie jest w Birmie(…) Pod tym względem Azja ma dużo do zaoferowania naszej cywilizacji zachodniej.”
MÓJ NOWY TOMIK „HANAMI” MOŻNA NABYĆ W WYDAWNICTWIE NORBERTINUM LUB NA ALLEGRO
Oto linkI:
http://www.norbertinum.pl/sklep/?p=productsMore&iProduct=2224
https://allegro.pl/oferta/hanami-maria-duszka-13762549465
A TAK PISZE O TYM TOMIKU POETA JÓZEF BARAN NA STRONIE ZWIĄZKU LITERATÓW POLSKICH:
https://zlpinfo.eu/publikacje/krytyka-literacka/male-wiersze-marii-duszki.html
MAŁE WIERSZE MARII DUSZKI
Poeta Adam Zagajewski powiedział mi kiedyś, a byliśmy wtedy obydwaj członkami krakowskiego Kola Młodych, że lepiej jest pisać wiersze krótkie niż długie, bo w krótkich robi się mniej błędów.
Zapamiętałem to, choć nie do końca mnie przekonało, bo jednak krótkie wiersze wymagają długiego namysłu. To znaczy nie zawsze, ale często… Błąd w krótkim wierszu bardziej waży i rzuca się w oczy.
Maria Duszka, autorka tomiku „Hanami” (wyd. Norbertinum Lublin, 2023) obchodzi się ze słowami jak z jajkami. Waży je, mierzy, przelicza, pisze mało i nośnie, to znaczy pragnie zawsze trafić w sedno. A równocześnie dba, by słowa nie kończyły się na jednym znaczeniu, lecz niosły wiele znaczeń, a raczej, żeby ciągnęły za sobą smugę znaczeń. Nawiązuje formą do wschodniej poezji kontemplacyjnej (stąd jeden z pięknych wierszy nosi tytuł „Hanami”)
Szkoda, że Maria tak mało pisze, bo czyta się jej miniatury z duża przyjemnością…i nagle się urywają a chciałoby się ich mieć więcej. Ale w poezji może lepiej nie dogadywać niż przegadywać? Poza tym w przypadku tego tomiku – nie do końca wiersze się urywają, gdyż w książeczce są jeszcze małe prózki, zapiski, obserwacyjki czyli „Sukienka w białe komary”. Fajna robota: dwa, trzy zdania i gotowa anegdota i jakaś paradoksalna puenta, bo poetka lubi paradoksy. Paradoksy są sensem naszego istnienia, wręcz jego solą i ona o tym wie, a kto nie wie – niech się nie zabiera do pisania liryki.
Oto parę wierszy z tomu:
MARIA DUSZKA
PO OBEJRZENIU REPORTAŻU Z WOJNY NA UKRAINIE
słońce spokojnie świeci
drzewa w młodej zieleni
strzelają do siebie
dzieci Matki Ziemi
***
czasem Bóg
wypróbowuje
moją cierpliwość
a czasem ja Jego
***
mijają lata
domy
mężczyźni
mojego życia
nie mija
trwa we mnie
mglisty grudniowy wieczór
błotnista droga
twój pocałunek
– dowód na istnienie Boga
WIOSNA 2020
świat to jeden wielki
oddział zamknięty
uwięziona na balkonie
chciałabym
odsunąć od siebie to miasto
które mnie otacza
które mnie
osacza
zazdroszczę wolności chmurom
HANAMI
w czas kwitnienia wiśni
Japończycy nie pracują
świętują
nawet w centrach wielkich miast
siedzą przez kilka dni
pod kwitnącymi drzewami
nie żal im upływającego czasu
siedzą dopóki płatki wiśni
nie opadną
nasyceni pięknem
wracają do pracy
na moim osiedlu
bez potrzeby wycięto
stary sad
sąsiedzi mówią
że teraz wreszcie
będzie tu porządek
nie będziemy drugą Japonią
A TAKĄ POETYCKĄ MINIRECENZJĘ PRZESŁAŁ MI Z TUCHOLI POETA KAZIMIERZ RINK:
Mario, Poczta Polska SA doniosła mi Twoje HANAMI. Po stokroć i z wdzięcznością DZIĘKUJĘ. Twoje wiersze to jak rumiane jabłko podane na otwartej dłoni, na które z ukosa pada promień słońca. 🙂
A TAK NAPISAŁ MAREK WOŁYŃSKI, POETA Z OPOLA
Poetka Maria Duszka lubi małe formy, a ja bardzo lubię małe formy Marii Duszki. Dlatego poniższa rekomendacja jej najnowszego zbioru „Hanami”, również w małej formie:
Kiedyś próbowałem opisać, jak wcześnie rano po letnim deszczu pachną choinki. Pół dnia próbowałem, aż w końcu poddałem się, uznając, że tego nie da się opisać. Po przeczytaniu najnowszego zbioru wierszy Marii Duszki wiem, że Maria by potrafiła…
.
.
M. Wołyński, sierpień 2023
MÓJ DZIESIĄTY TOMIK UKAZAŁ SIĘ W LUBELSKIM WYDAWNICTWIE NORBERTINUM
I oto jest mój nowy tomik „Hanami”. Pełen wierszy i anegdot. Serdeczne podziękowania dla wszystkich osób i instytucji, które się do jego powstania i wydania przyczyniły. A są to: Piotr Paweł Spottek, pan Piotr Sanetra i Wydawnictwo Norbertinum, Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego i Pałac Myśliwski Książąt Radziwiłłów w Antoninie.
Polonijnemu Radiu Islanders i audycji „Pod wielkim dachem nieba” bardzo dziękuję za patronat medialny, a Ani Wysockiej za projekt okładki.
Bardzo jestem wdzięczna autorce posłowia. To pani profesor Jadwiga Mizińska, kierownik Zakładu Socjologii Wiedzy w Instytucie Filozofii UMCS w Lublinie. Członek Polskiego Towarzystwa Etycznego. Inicjatorka i współredaktorka serii wydawniczej „Lubelskie Odczyty Filozoficzne”. W swoim dorobku posiada ponad 200 artykułów, rozpraw naukowych i recenzji.
TOMIK JEST DO NABYCIA W WYDAWNICTWIE NORBERTINUM I NA ALLEGRO
Kliknij:
http://norbertinum.pl/aktualnosc/198/Premiera-MARIA-DUSZKA-bdquoHanamirdquo-23052023
Kliknij:
https://allegro.pl/oferta/hanami-maria-duszka-13762549465?reco_id=b1671455-1b20-11ee-aa84-9e41bf994676&sid=0e7a5475e04eefd78184d559df6fb9f87c889ad5ac94196dac75ac99722370c3&bi_s=archiwum_allegro&bi_c=Product&bi_m=reco&
A TO JEDNA Z PIERWSZYCH RECENZJI TOMIKU. JEJ AUTORKĄ JEST POETKA Z CIECHOCINKA, ANNA STANEK:
Dziś mogłam celebrować święto, jakim było czytanie „Hanami” – nowego tomiku Maria Duszka. Miałam czas, moment zatrzymania w biegu, co się nieczęsto zdarza. I cudownie, że poczta po dwóch (!) tygodniach dostarczyła go właśnie dziś. Miałam swoje Hanami – choć zamiast podziwiać kwiaty japońskiej wiśni, zanurzałam się w kolejnych i kolejnych wierszach. Tak. Trzeba zwolnić. Cieszyć się życiem, każdą chwilą. Wszystko wokół kręci się i przemija za szybko… Jak kwiaty wiśni, jabłoni, bzów…
Wiesz, Marylko, że w Twoich wierszach zakochałam się od pierwszego wysłuchania pod orzechem u Stachury. W wielu widziałam siebie (ta pelargonia…) Byłam ciekawa kolejnego tomiku. Tego, czy równie jak poprzednie mnie zachwyci. Nie zawiodłam się. Twoje wierszowane myśli i aforyzmy; zapisy historii widzianych lub przeżytych, lapidarne obrazki poetyckie – urzekają, Marylko. Dziękuję za wzruszenie, za zatrzymanie się, zadumanie…
RECENZJA AUTORSTWA DOKTORA PIOTRA CHRZCZONOWICZA UKAZAŁA SIĘ NA PORTALU PISARZE.PL
https://pisarze.pl/2023/06/27/piotr-chrzczonowicz-poezja-kwitnacej-wisni/?fbclid=IwAR3yCM65GMMJfNVbMwGK_-l7M1Tvs0L2u0NVWZC0z_eU44SdeR7lL0p3OLg
Piotr Chrzczonowicz – POEZJA KWITNĄCEJ WIŚNI
„nie oczekujcie od poetów
recepty na świat
ani nienagannego życia
oni tylko czasem łowią
strumienie mniej lub bardziej
pięknych słów (…)”
Maria Duszka – poetka, dziennikarka, założycielka Koła Literackiego „Anima”, której utwory są przełożone na kilkanaście języków obcych – w swoim nowym zbiorze „Hanami” poszukuje szczęścia, miłości i piękna w zawirowaniach współczesnego świata. To właśnie piękno jest pokarmem dla ludzkiej skołatanej duszy.
Podmiot liryczny jej wierszy jest zarazem mentorem, świadkiem udręki ludzi pióra, łowcą paciorków szczęścia, komentatorem wydarzeń politycznych, Kasandrą, która powie, że ”nie będziemy drugą Japonią”. Sny o pięknie i sprawiedliwości zderzają się bowiem z brutalną rzeczywistością. Autorka tworzy liryki w skupieniu, posiłkując się Norwidowską techniką skrótów myślowych i niedopowiedzeń. Lakoniczne puenty mają za zadanie zaprosić odbiorcę do dialogu i poszukiwania sensu w dramacie egzystencji. Stylistyka jej wierszy karze jednak poszukiwać wartości, miłości, a czasem Boga.
W kilku krótkich strofach przepełnionych wieloznacznością obrazów i desygnatów spotykamy z autorką ból Stachury, niebo Agnieszki Osieckiej, wrocławskiego barda poezji Rafała Wojaczka rozdartego w agonii ustroju totalitarnego .
Antidotum na ów tragizm jest magia miłości, kwitnące wiśnie, śpiew ptaków – zaczarowany, a może ukryty w nas świat. Jej słowa są wyważone, pojemne znaczeniowo, co świadczy o dojrzałości autorki. Krótkie obrazy przełomu wieków, systemów politycznych, wojny na Ukrainie, świata ograniczonego pandemią nienawiści, ocierają się o człowieka na śmietniku wydarzeń i polityki.
Zwykli ludzie pragną:
„patrzeć na kwitnące bzy
kąpać się w jeziorze
rodzić i wychowywać dzieci (…)
politycy mają dla nich inne plany”
Być może dlatego niespokojny bieg podmiotu tych wierszy, krótkie opowieści opisujące epokę – są poszukiwaniem istoty bytu i języka.
Diagnoza świata, który obserwuje jest jednak tragiczna. Bo jak konstatuje poetka:
„ludzkość
od czasu do czasu
wydaje z siebie
potwora
który ją pożera”
Poeci, jak twierdzi autorka, mają więcej do powiedzenia niż politycy. Niestety, świat nader rzadko słucha ich głosu. Świat bez miłości i wolności staje się areną dramatu, rodzi zniewolenie i cierpienie.
„Hanami” to zbiór wierszy poetki dojrzałej, mistrzyni poetyckiego skrótu myślowego i niedopowiedzeń. Język tej poezji diagnozuje niejako stan epoki, sumienie świata, który pędzi ku przepaści. W krótkich lirykach zapisane jest przesłanie tej poezji i ogromny potencjał semantyczny, stwarzający pole dla przemyśleń czytelnika tych wierszy.
Maria Duszka, Hanami, Wydawnictwo Norbertinum, Lublin 2023