Kategoria: RECENZJE MOJEJ TWÓRCZOŚCI
Recenzje – opinie o twórczości Marii Duszki
DZIĘKUJĘ , KRZYSIU. :)
Opublikowałam na FB dwa moje wiersze zamieszczone w antologii wydanej z okazji 47 Warszawskiej Jesieni Poezji. Krzysztof Lisiecki – sieradzki dziennikarz, poeta i właściciel Telewizji Siewie tak o nich napisał:
Piękne! Jak zwykle u Marii!
Maria czaruje w naszym mieście.
Nie czytaliście? Grzeszycie!
Więcej nie grzeszcie…
Miły mojemu sercu wiersz
Sławomira Sobkowska – Marczyńska z Poznania napisała taki oto wiersz:
MOŻE
może się jeszcze zastanowię
czy kocham księżyc w pełni
czy w nowiu
czy wolę wiersze Stachury
czy Duszki
– oboje kochają leśne dróżki
czy ładniej pachnie wiosna czy jesień
i dokąd ten zapach mnie niesie
czy idąc z porankiem pod rękę
przy przydrożnej kapliczce uklęknę
i wtedy może dowiem się wszystkiego
oby dobrego
„Pochłonęłam Pani wiersze…”
W pierwszym tegorocznym numerze „Gazety Kulturalnej” Wojciech Łęcki pisze o mojej poezji
„Krótko najkrócej” – w pierwszym tegorocznym numerze „Gazety Kulturalnej” Wojciech Łęcki pisze o mojej poezji. 🙂 Tak zaczyna: „Wiersze Marii Duszki, poetki z Sieradza, najpierw czyta się z niedowierzaniem, ponieważ tam, gdzie się u innych poetów zaczynają, u niej najczęściej się kończą. Lecz jedno słowo więcej byłoby już gadulstwem. Jeszcze trudniej uwierzyć, że autorka tych skondensowanych, często przejmujących utworów nazywa się Duszka. Myślałem, że to pseudonim, póki jej nie poznałem przypadkiem osobiście…”
Aktor – profesor Stanisław Górka czyta mój wiersz
Po raz kolejny aktor Stanisław Górka znany między innymi z serialu „Plebania” zaprezentował na Facebooku mój wiersz. Tym razem zaczynający się od słów:
„aby zmyć z siebie ciebie…”
https://www.facebook.com/100000977414596/videos/4816329665076233
Miła recenzja z Krakowa
„Myślałem, że Duszka to pseudonim…” :)
Z okazji organizowanej przez Wielkopolski Oddział Związku Literatów Polskich IV Międzynarodowej Konferencji Poetyckiej w Kaliszu została wydana publikacja pt. „Kalisz stolicą aforyzmu”. Są w niej zamieszczone wiersze, aforyzmy i teksty krytycznoliterackie. O mojej twórczości interesująco napisał Wojciech Łęcki, poeta z Płocka.
„Polskimi śladami Teodora Csokora”/ „Warum Csokor?” Andrzeja Sznajdra
Czytam właśnie książkę Andrzeja Sznajdra „Polskimi śladami Franciszka Teodora Csokora” (wydaną także w Niemczech pod tytułem „Warum Csokor?” https://www.amazon.co.uk/Warum-Csokor…/dp/3946223559 ). Jest tu także wzmianka o mnie. I o naszych wspólnych z wiedeńską poetką Gaby Blattl spotkaniach autorskich w Bibliotece Publicznej w Łasku i Bibliotece Pedagogicznej w Sieradzu . I nasza fotka w ogrodzie Andrzeja. Miło powspominać. 🙂
:) WOJCIECH ŁĘCKI PISZE O MOJEJ POEZJI
Wojciech Łęcki
KRÓTKO NAJKRÓCEJ
Wiersze Marii Duszki najpierw czyta się z niedowierzaniem, ponieważ tam, gdzie się u innych poetów zaczynają, u niej najczęściej się kończą. Lecz jedno słowo więcej byłoby już gadulstwem. Jeszcze trudniej uwierzyć, że autorka tych skondensowanych, często przejmujących utworów nazywa się Duszka. Myślałem, że to pseudonim, póki jej nie poznałem osobiście. Swoją dwujęzyczną książkę Wolność chmur (przekład na litewski Birute Jonuskaite) rozpoczęła wierszem *** zatrzymaj się, przekonując czytelnika, że za każdym oknem ukrywa się wiersz. Potrzeba tylko uważnej obserwacji. Wierzę jej na słowo. Nie przyjmuję natomiast do wiadomości sugestii, która sama się nasuwa, iżby autorka często z takiej inspiracji korzystała. Jej wiersze raczej nie zdradzają okiennej perspektywy. Przeciwnie. Jej oknem na poetycki świat jest miłość, a inspiracją ukochany mężczyzna, którego wciąż za mało. Chociaż… z kobietą nigdy nic nie wiadomo:
***
spojrzał w okno
w bardzo mglisty poranek
>o nie ma świata<
W miłości na odległość kradzione chwile, godziny, rzadziej pojedyńcze dni muszą wystarczyć na lata, a nawet na całą resztę mojego życia – wyznaje bez ogródek w konkluzji wiersza *** 1974. To podstawowy dramat takiego uczucia. Maria Duszka w swych erotykach obsadza najczęściej siebie w roli podmiotu lirycznego (raczej obsadza ją życie) i jest przy tym szczera aż do bólu, bo wtedy jest najbardziej przekonująca:
***
przytulić się
do myśli o tobie
i zasnąć
Nie pamiętam, żeby ktoś tak bezpośrednio, prosto, krótko i mocno zapisał dojmującą tęsknotę. Tym bardziej, że to „zasnąć” ma podwójne znaczenie!
***
czasem zazdroszczę
psu
którego głaszczesz
Wyrazić krócej i dobitniej głodu miłości oraz gotowości do całkowitego poddania się ukochanemu chyba niepodobna. Wyróżnienie słowa psu czyni ten wiersz przejmującym do szpiku kości.
Nie wierzę natomiast w dosłowność erotyku *** aby zmyć z siebie ciebie wykorzystuję , chociaż bardzo kobieco i przekonująco brzmią jego ostatnie wersy:
gdy wracasz obrażam cię
w nie wiem którym już z kolei ostatnim
pożegnalnym
liście
żadnego postępu w zapominaniu
Myślą przewodnią tego wiersza jest tęsknota, przeradzająca się w nienawiść, która rzuca w przypadkowe ramiona, aby pozwoliły zapomnieć tę miłość, o której zapomnieć się nie udaje. Muszę na marginesie dodać, że drugi od góry wers z powyższego cytatu wymaga dopracowania – z korzyścią dla jasności i dynamiki wiersza. Bohaterka omawianych erotyków wyzwoliła się z tej miłości na odległość dopiero po śmierci ukochanego. A oto jak podsumowała (wynika to z utworu *** po dwudziestu dwóch latach) wieloletnie uczucie:
***
kochałam kiedyś
pochowałam w sobie tę miłość
jestem trumną
Ten ostatni wers przeszywa mnie na wylot, ile razy bym go nie czytał. O jak głębokim uczuciu pisała, niech zaświadczy pointa innego utworu:
twój pocałunek
– dowód na istnienie Boga
Jestem gorącym zwolennikiem takich mini wierszy, które czyta się krótko, a rozmyśla nad nimi niekiedy bardzo długo. A pisze się je często jeszcze dłużej, bo wymagają namysłu nad każdym wyrazem, nad każdym przemilczeniem. Za lapidarnością tych wypowiedzi kryją się zapewne całe lata trudnego życia. Bo też poetka namiętnie uprawia oczyszczające życiopisanie. To się czuje. Każdy jej wers został przeżyty osobiście, zapisany na własnej skórze niczym cyrograf. Tu nie ma lipy, jak to się mówi kolokwialnie. Jako autor podobnych lapidariów mogę to pisać z całą odpowiedzialnością, chociaż samą Duszkę i jej twórczość poznałem dopiero w 2020 roku. Tego typu wiersze rodzą się bardzo rzadko. Bo są niepowtarzalne jak oksymorony:
1978
nie miałam już nic
do zwątpienia
Na słowie zwątpienia opiera się cały 1978 rok!
***
coraz rzadziej płaczę
coraz rzadziej się śmieję
kamienieję
Jakiego trzeba dystansu do siebie, żeby się zdobyć na takie kamienujące podsumowanie?
Naturalną konsekwencją życiopisania są jej wiersze poświęcone dzieciństwu, dojrzewaniu, młodości, rodzinie… rozpisane wprost na poszczególne lata życia. Powstały wcześniej od cytowanych powyżej, poza dotyczącym 1978 roku. Nie ma w nich sentymentalizmu, ckliwości ani żadnego rozmemłania. Pisał już o tym krakowski poeta Józef Baran, nie będę się więc powtarzał. Są natomiast w jej wyznaniach rozbrajające prawdy:
nie ma takiej kolejki
w której ja chętnie bym się ustawiła
– po sens życia
(z wiersza 1980)
1983
Bóg jest bezbronny
ze swoją
miłością
Cykl Freienwill można odbierać jako osobliwy poetycki pamiętnik, obejmujący lata 1960-2008. Autorka pomieściła w nim również dużo dłuższe, wzruszające wiersze (których jest znacznie mniej), ale mnie urzekły przede wszystkim lapidaria Marii Duszki i chciałbym pod ich urokiem pozostać. Na pewno zajmą one stałe miejsce na mojej poetyckiej półce.