Maria Duszka
NIEKTÓRE SŁOWA IDĄ DO NIEBA
(Recenzja tomiku Izy Iwańczuk p.t. „Lunatycy”)
„Jak niewiele jest ludzi i jak nie ma ich prawie
Pragnących się o b j a w i ć!… „- pisał Norwid w wierszu p.t. „Kółko”
Wydaje się, że jest to motto wielu współczesnych poetów, którzy boją się odkryć, „objawić”. Nie potrafią lub nie chcą mówić o swoich uczuciach, zwłaszcza o miłości. Jeśli już, to mówią o niej stłumionym głosem, nieśmiałym szeptem. Albo piszą o uczuciach zranionych, podeptanych. Co ciekawe, częściej ostatnio zdarza mi się czytać wiersze o takiej tematyce pisane przez mężczyzn.
Izabela Iwańczuk mieszka w Słupsku. Jest autorką trzech tomików wierszy: „Róża frasobliwa”, „Koperta bieli” i „Lunatycy”. Ostatnia z tych książek ukazała się w 2008 r. w krakowskiej „Miniaturze”. Wcześniej była wyróżniona na X Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Leopolda Staffa w Starachowicach i Skarżysku – Kamiennej w kategorii: propozycja tomiku poetyckiego.
„Lunatycy” to zbiór pięknych, niebanalnych erotyków. Podobnych wierszy w polskiej poezji współczesnej jest niewiele.
Słupska poetka odważnie pisze o swoich emocjach, o uczuciach właśnie rozkwitających. O chwilach, które zdarzają się bardzo rzadko – ale zostawiają ślad na całe życie.
Zanim przyjdzie miłość, pojawia się jej przeczucie:
„nie było ciebie tam gdzie
niewinność wzeszła promieniami lipca
(…) wszystko pachniało niebem lecz
nie było tam ciebie szedłeś
do mnie nie dotykając ziemi”
pisze Izabela Iwańczuk
A w wierszu o incipicie „xxx noc tutaj krótsza” znajdujemy taki oto fragment:
„(…) chodź roztopimy wszystkie lodowce
może to dzięki nam ocaleje
ślepo płynący jak titanic czas”
Wiersz p.t. „Wszystko płynie” kończy się słowami:
„dokonało się
nie wyjdziemy z tej rzeki
po raz drugi”
Zakochani w sobie lunatycy, dla których noc jest za krótka, proszą:
„Boże
oddal od nas gwiazdozbiór dnia”
Oczywiście, można opisywać w wierszach nijakość, brzydotę i brutalność świata. Świat nie stanie się przez to piękniejszy ani lepszy. Izabela Iwańczuk proponuje inną drogę:
„(…)próbujemy wszystko
przekładać na miłość
jedyny język jaki powinniśmy znać”
Zakochani są bezbronni. Poetka mówi o tym w utworze p.t. „Msza o zachodzie slońca” :
„wino i krew
płomienne oddechy świec
narodziny wiary
nasze ciepłe umieranie
nie umiemy nic
tylko się rozpłakać(…)”
Poeta musi być w każdej chwili gotowy na przyjęcie rodzącego się wiersza. I na pracę nad nim. Proces tworzenia wymaga, wbrew pozorom, przytomności umysłu, precyzji, zręczności. Twórca jest cały zanurzony w wierszu, a jednocześnie musi widzieć go z zewnątrz, poczuć się jak jego odbiorca. Prawie każdy poeta ma w swoim dorobku co najmniej kilka wierszy poświęconych twórczości literackiej. Marika Kmieć z Sieradza napisała:
x x x
czasami
wpadają do mnie wiersze
z niezapowiedzianą wizytą
Izabela Iwańczuk rozwija tę myśl w utworze p.t. „Dom poety”:
„Bez zapowiedzi (…)
odwiedzają pulsujące pięknem
żywe kwiaty słów(…)
poeta zaprasza
do środka pozwala im się
rozgościć sam zaś siada blisko
pieca czy kominka przy kowadle
jak przy stole i zaraz
sięga po swój wysłużony młot
bo wie że gwiazdy wierszy
dobrze jest kuć póki gorące”
W wierszu „Modlitwa poety” autorka pisze:
„nie czytaj mi tego wiersza
Ojcze który każdego przyjmujesz
przygarnij mnie i wysłuchaj
zapomnij się mój dobry Boże
wymieńmy się raz księżycami słów ”
Nie poczytaj mi za złe tego wiersza, Boże. Nie miej mi za złe mojego życia, które może i czasem jest grzeszne ale niełatwe, okupione cierpieniem. Wymagające trwania gdzieś między niebem a Ziemią.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.