NENUFARY Z „NOCY I DNI”
Piorunów leży na granicy powiatu łaskiego i zduńskowolskiego, w odległości około 3 kilometrów od Kwiatkowic. Niewiele osób wie, że w tutejszym dworze powstawały fragmenty „Nocy i dni”. Właścicielem Piorunowa w okresie międzywojennym był Lucjan Niemyski. Jego ojciec Leon był fabrykantem i… socjalistą. Wydawał i współredagował tygodnik „Ogniwo”. Zaprzyjaźnił się wówczas ze Stanisławem Stempowskim, pisarzem, Wielkim Mistrzem polskiej loży masońskiej, późniejszym towarzyszem życia Marii Dąbrowskiej.
Po raz pierwszy pisarka przyjechała do Piorunowa 14 kwietnia 1927 r. Pod tą datą notuje w „Dzienniku”: „O pierwszej w południe wyjeżdżam z Paneńkiem (tak nazywała Stempowskiego – przyp. M.D.) i senatorem Posnerem do Piorunowa do pp. Niemyskich.” Pod koniec następnego roku Dąbrowska zapisała: „21 grudnia wyjechaliśmy ze Stachem do Piorunowa (…). Opracowałam tam czwartą redakcję pierwszych siedmiu rozdziałów mojej powieści. Ale to już chyba będzie redakcja ostateczna.” Ponownie przebywała tutaj jesienią 1933 r. „Rano o siódmej z panem Lucjanem w Woli Łoguckiej (powinno być Łobudzkiej – przyp. M.D.), gdzie młynkowano owies z łubinu. Młynkowałam sama przez pół godziny. Potem wróciliśmy do Piorunowa na śniadanie, a o dziewiątej pojechaliśmy do Szadku, gdzie ładowano owies do wagonów na dostawę dla wojska. Tym razem był z nami Maksencjusz, który pokazał mi w szadkowskim kościele bardzo ciekawe średniowieczne freski, odgrzebane świeżo spod tynku.” – zapisała 21 października. Podróżując do Szadku i z powrotem, pisarka uczyła się jeździć samochodem Niemyskiego. Choć nie obyło się po drodze bez kilku lekkich „wpadek”, wyprawa ta sprawiła jej dużą przyjemność. Dwa dni później zanotowała: „Dziś rano byłam przy drenowaniu podwórza (głównie o to drenowanie mi idzie, bo Bogumił ma drenować Serbinów) – następnie przy kopaniu marchwi pastewnej. Było zimno, ręce marzły przy robocie.”
Po raz ostatni pisarka była w Piorunowie tuż przed wybuchem wojny, w czerwcu 1939 r. W czasie okupacji Dąbrowska i Stempowski cierpieli biedę. Mieszkający wówczas w Podkowie Leśnej Niemyscy pomagali im ofiarowując żywność i węgiel. Z kolei po wojnie dawni właściciele Piorunowa znaleźli się w trudnej sytuacji i wtedy Dąbrowska wspomagała ich finansowo.
Dwór w Piorunowie do lat 70-tych zamieszkiwali pracownicy PGR-u. Potem został odrestaurowany i zorganizowano w nim ośrodek kolonijny sieradzkiej Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. Od początku lat 9O-tych obiekt przechodził z rąk do rąk kilku kolejnych prywatnych właścicieli. (…)
Za dworem znajduje się staw, na którym każdego roku kwitną nenufary. Właściciel stawu twierdzi, że rosną tutaj od kiedy pamięta. Kto wie, może słynna scena z Toliboskim, zrywającym dla Basi nenufary, przyszła pisarce do głowy właśnie w Piorunowie…
Kalejdoskop 2002, nr 7-8 s. 29)
Wprawdzie jest to mój artykuł sprzed 9 lat, ale zamieszczam go, bo dotyczy moich stron rodzinnych. Cieszę się, że odkryłam ten temat czytając „Dzienniki ” Marii Dąbrowskiej.
A to kolejny, nieco dłuższy artykuł na ten sam temat, był zamieszczony chyba w piśmie „Region to my”:
MARIA DUSZKA
TAM JESZCZE KWITNĄ NENUFARY
Każdy z nas ma jakieś centrum swojego świata, miejsce najbliższe jego sercu. Dla Marii Dąbrowskiej był nim Russów. Dla mnie takim miejscem są okolice Piorunowa i Woli Łobudzkiej, gdzie bywała w okresie międzywojennym także Maria Dąbrowska. I gdzie powstawały m.in. fragmenty „Nocy i dni”. Każdy z czterech pobytów w moich rodzinnych stronach pisarka szczegółowo odnotowywała w swoich „Dziennikach”.
Piorunów leży w odległości około 20 km na zachód od Łodzi. Właścicielami tej wsi w okresie międzywojennym byli Barbara i Lucjan Niemyski. Ojciec Lucjana, Leon był fabrykantem i socjalistą. Wydawał i współredagował tygodnik „Ogniwo”. Zaprzyjaźnił się wówczas ze Stanisławem Stempowskim, pisarzem, wielkim mistrzem polskiej loży masońskiej, towarzyszem życia Marii Dąbrowskiej.
Po raz pierwszy pisarka przyjechała do Piorunowa 14 kwietnia 1927 r. Pod tą datą notuje w „Dzienniku”: „O pierwszej w południe wyjeżdżam z Paneńkiem (tak nazywała Stempowskiego – przyp. M.D.) i senatorem Posnerem do Piorunowa do pp. Niemyskich.”
Pod koniec następnego roku Dąbrowska zapisała: „21 grudnia wyjechaliśmy ze Stachnem do Piorunowa do Niemyskich. Podróż mieliśmy dobrą. Na wsi było przyjemnie. Cały czas swoją drogą pracowałam. Opracowałam tam czwartą redakcję pierwszych siedmiu rozdziałów mojej powieści. Ale to już chyba będzie redakcja ostateczna.” Oczywiście powieść, nad którą pisarka wówczas pracowała to „Noce i dnie”. Notatka ta jest uzupełniona fotografią wnętrza dworu w Piorunowie. Widoczni są na niej: Leon, Barbara i Lucjan Niemyscy, Maria Dąbrowska, Stanisław Stempowski i Stanisław Posner. Zwróćmy uwagę, że bohaterom „Nocy i dni” Barbarze Niechcicowej i Lucjanowi Kociełłowi nadała pisarka imiona właścicieli Piorunowa.
Ponownie Dąbrowska przebywała w Piorunowie jesienią 1933 r. W tomie II „Dzienników” pod datą 18 października czytamy: „Jestem od czterech dni w Piorunowie – cały czas na nogach, z panem Lucjanem jeżdżę autem, które nauczyłam się nawet trochę prowadzić. Byłam przy odstawie owsa i sama nakładałam go szuflą do wagonów na stacji towarowej w Zduńskiej Woli. Kopałam z ludźmi, a właściwie zbierałam buraki pastewne, byłam parę godzin przy orce piętrowej, przewracając skibę całkiem na wywrót, którym to sposobem Niemyski usiłuje ostatecznie zniszczyć perz. Asystowałam przy sprzedaży ryb ze stawów gospodarstwa rybnego i przy kupnie krowy”.
Z kolei pod datą 21 października 1933 r. znajdujemy notatkę: „Rano o siódmej z panem Lucjanem w Woli Łoguckiej (powinno być Łobudzkiej – przyp. M.D.), gdzie młynkowano owies z łubinu. Młynkowałam sama przez pół godziny. Potem wróciliśmy do Piorunowa na śniadanie, a o dziewiątej pojechaliśmy do Szadku, gdzie ładowano owies do wagonów na dostawę dla wojska. Tym razem był z nami Maksencjusz, który pokazał mi w szadkowskim kościele bardzo ciekawe średniowieczne freski, odgrzebane świeżo spod tynku.” Przy okazji pisarka uczyła się jeździć samochodem Niemyskiego: „W drodze do Szadku i z powrotem po raz drugi prowadziłam pod kierunkiem pana Lucjana auto. Zrobiłam jakie 40 km po różnych drogach i dróżkach i miałam trzy wypadki. Raz w Bąkach, wjeżdżając na podwórze zawadziłam (nieszkodliwie) o kamień, drugi raz pod Wolą Łobudzką przy wjeździe na gładką szosę auto mi zarzuciło, trzeci raz przy skręcie z Woli na Piorunów znów zawadziłam o kamień. Poza tym nieźle, choć jeszcze nie dość sprawnie koordynuję ruchy rąk i nóg – nie umiem też ruszyć z miejsca bez szarpnięcia.”
Dwa dni później zanotowała: „Dziś rano byłam przy drenowaniu podwórza (głównie o to drenowanie mi idzie, bo Bogumił ma drenować Serbinów) – następnie przy kopaniu marchwi pastewnej. Było zimno, ręce marzły przy robocie.”
Po raz ostatni Dąbrowska odwiedziła Piorunów w 1939 r. 16 czerwca pisarka notuje: „Rano zimno i szaro, potem robi się upał i piękna pogoda. Nad wieczorem nadciąga burza z niezwykłymi piorunami w chmurach. Wypełłam pół zagona cebuli. Kraśnik namalował pięknie chatę w Przyrownicy. Stanisław skończył swoją pracę uporządkowania resztek dokumentów byłej masonerii.”
A potem nadeszła wojna. W czasie okupacji Dąbrowska i Stempowski cierpieli biedę. Mieszkający wówczas w Podkowie Leśnej Niemyscy pomagali im ofiarowując żywność i węgiel. Z kolei po wojnie dawni właściciele Piorunowa znaleźli się w trudnej sytuacji i wtedy Dąbrowska wspomagała ich finansowo.
W okresie komunizmu w piorunowskim dworze zamieszkiwali pracownicy PGR-u. Obecnie ten pięknie położony w zabytkowym parku obiekt jest wyremontowany, mieści się w nim hotel i restauracja. Organizowane są w tutaj konferencje i uroczystości rodzinne. Za dworem znajduje się staw, na którym każdego roku kwitną nenufary. Właściciel stawu twierdzi, że rosną tutaj od kiedy pamięta. Kto wie, może słynna scena z Toliboskim zrywającym dla Basi nenufary, przyszła pisarce do głowy właśnie w Piorunowie…