Kategoria: AKTUALNOŚCI
Od dziś należę do Związku Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR :)
Jerzy Mamcarz Przewodniczący Komisji Kwalifikacyjnej ZAKR napisał na swojej stronie:
Miło mi poinformować, że dzisiaj /26.11.2019/ Literacka Komisja Kwalifikacyjna Związku Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR, w składzie: Tomasz Kordeusz, Wojtek Gęsicki, Eugeniusz Orłow i Jerzy Mamcarz /przew./, przyjęła
w poczet swoich członków: Marię Duszkę, Lidię Lewandowską – Nayer i Renatę Wróbel. Witam w szeregach ZAKR i gratuluję.
A ja dziękuję Piotrowi Spottkowi za to, ze mnie wspiera i mobilizuje.
Po raz drugi zostałam nominowana do udziału w plebiscycie „Dziennika Łódzkiego” na Człowieka Roku 2018 w kategorii: Kultura
TUTAJ MOŻNA GŁOSOWAĆ:
https://dzienniklodzki.pl/p/kandydat/maria-duszka%2C405597/
Dziękuję serdecznie za każdy oddany na mnie głos. 🙂 🙂 🙂
O XVII Białej Lokomotywie we wrocławskim miesięczniku „Gazeta południowa” pisze Małgorzata Kozłowska
PODCZAS UBIEGŁOROCZNYCH OGÓLNOPOLSKICH SPOTKAŃ POETÓW „BIAŁA LOKOMOTYWA” PREZENTOWAŁAM SWOJE WIERSZE NA PODWÓRZU PRZED DOMEM RODZINNYM EDWARDA STACHURY. W ARTYKULE MAŁGOSIA KOZŁOWSKA ZAMIEŚCIŁA JEDNO Z MOICH ZDJĘĆ.
BIAŁA LOKOMOTYWA – POTWIERDZENIE, ŻE POEZJA JEST WAŻNA
Ogólnopolskie Spotkania Poetów „Biała Lokomotywa” to kameralny festiwal literacki odbywający się co roku, na początku września, w Łazieńcu, na Kujawach, w rodzinnej wsi Edwarda Stachury.– Najbardziej podoba mi się serce „Białej Lokomotywy”. Sercem tym jest Daria Danuta Lisiecka. Każdy, kto dotrze do Łazieńca i stworzonej tam symbolicznej stacji Zagubin1, może liczyć na kawałek tego serca i wygląda na to, że „dla wszystkich starczy miejsca…”2 – mówi Dawid Gębala, filozof i pieśniarz z Wrocławia.
– Definiuję często „Białą Lokomotywę”
jako cykl wydarzeń artystycznych sprzyjających
poezji. Staram się o zachowanie
w programie proporcji pomiędzy nowymi
próbami interpretacji twórczości Stachury
a poezją współczesną, piosenką autorską,
innymi sztukami, które do poezji i literatury
nawiązują. Jeśli więc teatr, to czerpiący
z literatury, jeśli fi lm czy sztuki plastyczne –
podobnie – mówi Daria Danuta Lisiecka, organizatorka
i pomysłodawczyni wydarzenia
oraz poetka i animatorka kultury. – Festiwal
ma charakter autorski, organizowany jest
przy wsparciu Stowarzyszenia Przyjaciół Łazieńca
„Cudne Manowce”, gminy wiejskiej
Aleksandrów Kujawski i Gminnej Biblioteki
Publicznej w Służewie oraz aprobacie rodziny
Edwarda Stachury. Przygotowując się
do jego kolejnych edycji, czytam wydawane
w danym roku albo latach książki poetyckie,
podróżuję w poszukiwaniu nowych zjawisk
artystycznych. Przywożę z wypraw swoje
olśnienia, zadziwienia, zamyślenia. Niektórych
inspiruję do stworzenia pełnowymiarowego
recitalu czy koncertu, innym oferuję
przedstawienie dzieła gotowego. Dobór autorów
jest więc wypadkową moich odkryć
i fascynacji.
„Biała Lokomotywa” wydarza się już
od dziewiętnastu lat i wciąż przyciąga
twórców, nawet z zagranicy.
– Ten festiwal jest z założenia i otwarty,
i kameralny. Może przyjąć nowych autorów
czy widzów, ale nie opiera się na stadności
uczestnictwa w nim. Dzieje się w określonym
miejscu i kontekście, ta lokalność jest
istotna, ważny jest pejzaż, łąka, staw i dom
rodzinny poety, świetlica wiejska, w której
toczą się wydarzenia i jej otoczenie czy
symboliczna Stacja ZAGUBIN z autentyczną
lokomotywą. Miejsce jest cały czas magnesem
dla ściągających tu z całej Polski uczestników
– podkreśla Lisiecka.
„Biała Lokomotywa” jednoczy ludzi, dla
których poezja jest ważna i którzy w Łazieńcu
mogą dostrzec, że nie są osamotnieni
w drodze. Na „Białej” liczy się bowiem
najbardziej „być”, tu i teraz, takim jakim się
jest. Często, jeśli ktoś raz przyjechał, powraca
do Łazieńca znowu, bo festiwal utwierdza
uczestników w przekonaniu, że to,
co tworzą, jest ważne dla innych i motywuje
do dalszego działania.
– Dla mnie „Biała Lokomotywa”
to przede wszystkim okazja spotkania
wspaniałych ludzi. Ludzi, dla których poezja
czy sztuka nie są tylko weekendowymi
rozrywkami, ale częścią życia. Fascynujące
jest dla mnie to, że bardzo często biorą
w niej udział ludzie na co dzień wykonujący
„zwykłe” zawody: leśnicy, nauczyciele, pracownicy
biur, restauracji, a także studenci,
uczniowie, różni ludzie, jednym słowem.
Ludzie, którzy wychodzą od Stachury, ale
w tym poszukiwaniu drogi poetyckiej idą
dalej. Nie poprzestają na analizie twórczości
pisarza. Chcą tworzyć i pozytywnie odbierać
twórczość innych – mówi Lilla Guranowska,
uczestniczka, która przyjeżdża na „Białą”
spod Warszawy.
Stachura to poeta-wędrowiec,
który zapisał się w pamięci często
najpierw poprzez piosenki.
– Jak w wielu przypadkach tak i u mnie
na początku było ognisko, śpiew prosto
z gardła przy akompaniamencie nie do końca
nastrojonej gitary i wrażenie, że ten, kto
śpiewa, chce mi coś powiedzieć. To coś ważnego,
szczerego do bólu, była w tym melancholia
i ciężar istnienia, istnienia człowieka
wobec miłości, ale też afirmacja świata,
przygoda i zaproszenie do włóczęgi – mówi
Gębala.
Daria, która od tak wielu lat dba o wydarzenie,
zachęca jednocześnie swoją postawą
do sięgania po marzenia, do cieszenia się
z prostych rzeczy, pielęgnowania przyjaźni,
pisania wierszy, piosenek, listów.
– To ważne dzieło mojego życia i autorska
wypowiedź jako animatorki kultury.
„Biała Lokomotywa” jest realizacją śmiałego
niegdyś marzenia. Chciałam pokazać,
że pisarstwo Stachury jest czymś więcej niż
tylko znanymi piosenkami. Dlatego sukcesywnie
zapraszam tych, którzy w nie wnikają.
Wreszcie chciałam spłacić serdeczny
dług wobec twórcy, który mnie zachwycił,
a związany był ze stronami, w których żyję,
a także wobec jego matki, której bywałam
częstym gościem w latach intensywnego
trwania legendy Stachury – mówi Lisiecka.
„Biała” odsłania ukryte w nas marzenia
z dzieciństwa. Podczas „Strof dla Steda”
uczestnicy zbierają się pod małym domkiem
Stachury, na łące w ogrodzie, w cieniu
orzecha, chrupią dzikie jabłka z drzewa
nieopodal, na schodku przed domem siedzi
bratanek Stachury, przygrywa na gitarze,
„Słońcem byliśmy, cieniem jesteśmy, słońcem
będziemy” – śpiewają zebrani, obok
śpi rudy pies. Każdy może przeczytać swój
wiersz lub też wiersz swojego przyjaciela.
To spotkanie sprawia, że wszyscy, którzy siedzą
obok siebie, w jednej chwili stają się bliscy,
cieszą się sobą i nie boją się być w pełni
sobą także potem, kiedy rozjeżdżają się we
wszystkie strony świata. „Biała Lokomotywa”
wyjeżdża bowiem z Łazieńca w sercach
uczestników i funkcjonuje dalej w ich rzeczywistości.
1) Zagubin – nazwa miejscowości występująca
w wierszu E. Stachury „Zabraknie Ci psa”: „Pójdę
precz, daleko, do Zagubinowa”.
2) Z piosenki E. Stachury „Pieśń na wyjście”.
GP 12
Powyższe zdjęcie Jola Stelmasiak zrobiła podczas prowadzonego
przez nią mojego spotkania autorskiego – pod orzechem
przed domem Edwarda Stachury.
ŻYCZENIA I „CERTACJE” :)
DO NAJLEPSZCYH ŻYCZEŃ ŚWIĄTECZNYCH I NOWOROCZNYCH DOŁĄCZAM GENIALNĄ PIOSENKĘ JANA KONDRAKA. POSŁUCHAJMY… 🙂
Wygrałam książkę poetki z Florydy Danusi Błaszak
👉LOSOWANIE TRZECH KSIĄŻEK UFUNDOWANYCH PRZEZ Danuska Blaszak 🇵🇱➡️🇵🇱 polską poetką mieszkającą na Florydzie, redaktorką cyklu antologii Contemporary Writers of Poland.Link do wywiadu w komentarzach :)Zwycięzcami są : Klaudia Jaissle, Maria Duszka, Paulina Sławek Ląd 🇵🇱🏆👊🏻. Gratulujemy!
Opublikowany przez Damian Terka Niedziela, 16 września 2018
Danuta Błaszak jest poetką, prozaiczką, animatorką kultury, redaktorką cyklu antologii „Contemporary writers od Poland”.
Dwa artykuły naukowe mojej córki
Tak, biotechnologia… Nawet gdyby artykuły były napisane po polsku, to i tak nic bym z nich nie rozumiała. 😉
http://www.mdpi.com/1422-0067/19/8/2210/htm
https://www.nature.com/articles/s41598-018-29815-7
Wiersze Teodozji Zariwnej z Kijowa (w naszym wspólnym przekładzie) zostały opublikowane numerze 1/2017 kwartalnika „Znad Wilii”.
„Znad Wilii” nr 1/2017
Teodoziję Zariwną poznałam podczas 39 Międzynarodowego
Listopada Poetyckiego w 2016 r. w Poznaniu. Mieszkałyśmy
w jednym pokoju hotelowym. Pokazała mi swoje wiersze, które
sama przełożyła na język polski. Opowiada w nich o obecnej
sytuacji na Ukrainie, o bezsensie wojny, o lęku i cierpieniu
milionów ludzi. Jej utwory są autentyczne i bardzo wzruszające.
Teodozija poprosiła mnie o pomoc w ich dopracowaniu.
W taki oto sposób powstały prezentowane poniżej wiersze.
Najpierw kilka z nich przesłałam Józefowi Baranowi.
Bardzo mu się spodobały i wkrótce opublikował je
w „Wierszowisku” na łamach krakowskiego „Dziennika
Polskiego”:
http://www.dziennikpolski24.pl/magazyny/a/wierszowisko,11849267/
Potem zainteresowałam nimi Romualda
Mieczkowskiego, który również od razu przyjął je do druku.
W pierwszym tegorocznym numerze „Znad Wilii” ukazały się
wszystkie przełożone przez nas utwory Teodozji.
Zapraszam do ich lektury.
Тeodozija Zariwna (Ukraina) – poetka, powieściopisarka, dziennikarka, teatrolog. Ukończyła Państwowy Uniwersytet im. Iwana Franki we Lwowie i Kijowski Instytut Sztuk Teatralnych im. I.K. Karpenki – Karego. Jest redaktorką naczelną czasopisma „Kyjiw”. Autorka pięciu zbiorów poezji, pięciu powieści i kilku sztuk teatralnych, filmów dokumentalnych, prezenterka programów literackich i kulturalnych w telewizji ukraińskiej. Laureatka wielu nagród literackich. Powieść Teodozji Zariwnej „Polowanie na niebieskie ptaki” znalazła się wśród dziesięciu najlepszych w rankingu „Książka roku 2014” i przyniosła jej nagrodę „Jarosławiw wał” w 2015 roku. Jej utwory są tłumaczone na języki: angielski, niemiecki, portugalski, polski, macedoński, rosyjski, rumuński i czeski. Była uczestniczką 39 Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w 2016 r. w Poznaniu.
TEODOZIJA ZARIWNA
***
Neuroza wisi w powietrzu
jak lampa na starym sznurku.
To wędruje w klatce piersiowej gorący rdzeń
albo podstępny piorun kulisty.
Te ruiny z hollywoodzkiego thrillera:
rzeszoto dachu, paszcze zębatych okien
otchłań drzwi i przerażająca ciemność piwnic.
Wściekłe załamanie Historii,
krótkie zwarcie systemu z prefiksem post- .
W internecie zbiórka pieniędzy na operacje
i na wózki inwalidzkie.
Prognoza obiecuje twardo: wschodni wiatr historii
z gradem i „Gradami”, a nawet „Huraganami”.
Zapach kurzu i pyłu,
mnożony przez stopień niesamowitego upału,
ślepą trajektorię pocisku
i niemą, bezsilną rozpacz.
W lalce z oderwaną ręką
zaciął się mechanizm,
i ona mruga, mruga, mruga
zawisnąwszy na odstrzelonej gałęzi.
TYLKO NIE BÓG
Ciemność skrada się jak wróg
z wczoraj w jutro.
Czyjaś sylwetka przepala powietrze –
pozostaje tunel z zapachem siarki.
Infantylne gołębie na gałęzi
złożyły skrzydła.
Czasem zrywają się,
ale zdążą obudzić się w spadaniu,
podlatują spłoszone.
Kule migają rozbudzone,
jak wściekłe pszczoły,
to tu – to tam, to tu – to tam,
paraliżując i północ śpiącą,
i wieś rozrzuconą,
i czas zwichnięty.
Zachrypnięte radio
zmęczone wykręcaniem się
pomiędzy nowinami z wojny,
podwyższeniem taryf
i zawsze głodną reklamą.
Kto zapomniał o nas w mroku historii?
Kto zapomniał o nas nie od dzisiaj?
Tylko nie Bóg, tylko nie Bóg,
tylko nie Bóg.
***
Jednonogi mężczyzna idzie o kulach,
za nim ciągnie się ślad buta i dużo kropek,
jak nieskończone przedłużenie
dzisiejszego dnia…
Za nim wlecze się
czarna jak noc przeszłość,
przed którą nie chronią antydepresanty,
ośrodki rehabilitacyjne, a nawet kobiety.
Bo kobiet teraz nie ma. Wszystkie zniknęły,
jakby one kochały nogę,
a nie jego – przystojnego poliglotę.
On dzisiaj milczy. Wszystkie języki pochowane,
tam, gdzie pochował przyjaciół. Po co mu te języki?
Żaden nie jest w stanie opisać przynajmniej jednej bitwy
Co trwa przynajmniej jedną noc.
Co trwa…
***
Poezja zbyt trudna dla okopu –
mówił żołnierz – poeta.
Nawet piosenki raczej nie chcesz słyszeć.
Chyba jednego starego Gnatyuka.
Jego pianissimo, anielskie piórko
nad spieczoną ziemią i ciałem.
Co tam poezja w porównaniu z pragnieniem,
aby widzieć mamę i tatę,
czy dziewczynkę z kokardą,
co nie wymawia „ł” i „r”,
przeprosić żonę,
naprawić wszystkie błędy z przeszłości.
I dlatego trzeba wrócić,
wrócić, wrócić, wrócić.
Może nawet niecałym i uszkodzonym,
ale żywym i ciepłym.
I żeby koniecznie wiśnie,
jeszcze kwaśne, po świeżym deszczu
rwać i strzelać tylko pestkami.
I czym w porównaniu z nimi
są wszystkie białe wiersze,
ten internetowy szum nowego wieku,
co pamięta krzyki łagrów koncentracyjnych,
ryk stadionów i salwy „Gradów”,
ale nawet nie może wytrzeć łzy
na czarnym obliczu biedy.
PROSTE RZECZY
Proste rzeczy są najdroższe:
chleb i zeszyty w kratkę,
wiatr czyta drzewo,
przerzucając liście …
Tak nie chce się cierpieć,
chociaż płacz…
Oko śledzi za wskazówką sekundową –
dlaczego się rozbrykała,
jak obcy żołnierze
po ziemiach, umysłach i nadziejach,
niby u siebie w domu?
Czerwone plamy na ziemi
(w rzeczywistości koniec świata,
taki konkretny dla kogoś).
Wysokie napięcie wyłącza prąd w telewizji.
Spikerze, co zbierasz z monitora
wszystkie do ostatniej litery,
napisane przez innych,
powiedz coś rzeczywiście dobrego.
Żeby kilka milionów
w końcu odetchnęło –
słowo „nareszcie”,
proste i doskonałe,
jak lot młodych ptaków.
***
Przez zardzewiałe żyły
ciężko przebija się radość.
Czas, wielki majster
redukowania nadziei
dyktuje miejsce przebywania
między wojnami i kryzysami
i ciałami na brzegu.
Każdego dnia kogoś odnoszą
ciężkie wody historii.
I tylko kruki ostatnich wiadomości
patrzą w oczy
w poszukiwaniu łez i rozpaczy,
prawdziwej krwi dla wielkich planów,
która płynie
w naczyniu krwionośnym telewizorów –
dobry znak, aby zapamiętać
twarz szalonego świata,
który tańczy dokoła ciebie
na żelaznych nogach.
ODNOWIONA BAJKA
To nieprawdopodobne, ale tak było.
Początek dwudziestego pierwszego wieku.
Pogodna Europa oddycha swobodnie.
Kule latają tylko w hollywoodzkich filmach.
Fale turystów przepływają granice,
nie zauważając ich w ogóle.
Papież błogosławi w Boże Narodzenie.
flagi Unii Europejskiej szczęśliwie trzepoczą
na terenie Organizacji Narodów Zjednoczonych.
To nieprawdopodobne, ale tak było.
Chłopcy osłonięci drewnianymi tarczami
i plastikowymi budowlanymi hełmami*
szli naprzód za te flagi.
Matki myślały, że oni bawią się
dla transmisji na żywo
na cały świat.
Ale świat jest mały, a kule – wielkie
i wszechpotężne.
One nie lubią drzewa i plastiku –
mają na nie alergię.
Nie można odrywać się od matki,
jest to niebezpieczne dla życia –
szepcze stara bajka, wycierając krew.
Turyści płyną falami przez granice.
Tam, gdzie kule dyktowały swój porządek –
wiele pojedynczych krzyży z wieńcami.
I flagi usiane gwiazdami,
wskazują kierunek wiatru.
*W tych plastikowych hełmach, które nie chronią od kuli, chodzili chłopcy na Majdanie. Wielu z nich zginęło. Te przebite kulami hełmy stoją tam do dziś.
KOŁYSANKA DLA ZIEMI
Pada śnieg.
Bandażuje ziemię.
Śpij – zaśnij, ziemio
zraniona i wzburzona.
Zima obchodzi swoje zmartwychwstanie.
Nowy rok już się urodził.
Niech przyśni ci się pokój –
twój szczęśliwy syn w progu.
Zasługujesz na to.
Ostrożne gile
błyszczą w przezroczystym powietrzu
jak krew, która nie miała czasu wyschnąć.
Milczą by cię nie obudzić.
Żeby się nie obudził twój apetyt
i nie otworzyło się twoje głodne wnętrze,
zimne jak lód i ciemne jak noc.
Śpij, ziemio, śpij, kochana, śpij…
PRYWATNA GEOGRAFIA
Spacerujesz po ulicach Pragi.
Myślisz nieoczekiwanie: mogłabym tutaj żyć.
Ziemia jest tak mała –
jak uciec od niej?
Mokniesz w litewskim chutorze,
wrastając w ziemię jak brzoza lub sosna.
Mogłabym tutaj mieszkać – myślisz mimowolnie
w strumieniu upartej ulewy.
Kupujesz pomidory w cichym zakątku Wiednia –
zupełnie podobne do tych z naszego ogrodu.
Gorący austriacki bruk
tak czule trzyma twoje zmęczone stopy.
Siedzisz w chmurze francuskich perfum,
podobnie jak w lesie Boulogne,
co połączył się z tobą na zawsze
i nie puszcza od siebie w głośny dzień.
W małej polskiej kawiarni
chyłkiem wytrzesz łzy:
Takie piękne wiersze czyta ten wędrowny artysta –
nawet nie potrzebujesz tłumaczenia.
Myślisz, że możesz tu mieszkać.
Ziemia jest tak mała –
jak uciec od niej?
Naprawdę nasz wielki dom.
***
Między nami – przepaść.
Nie przejdziesz na obcasach
od Valentino lub bez.
Inne powietrze płynie przez żyły
bez cezu i strontu.
Inaczej wybucha myśl,
ciągnąc za sobą rój asocjacji:
wygląda jak stara kobieta koło chaty;
goni jak jeep z fałszywymi numerami;
bogaty jak chirurg po operacji;
zanieczyszczona jak woda z kranu;
nieszczęsny, jak matka w tej przeklętej wojnie.
Jak przetłumaczyć to wszystko
na język zadowolonego kraju?
Jakich znaków interpunkcyjnych
użyć dla przejrzystości?
Czy są w ogóle takie znaki?
Słońce wschodzi i zachodzi.
Delikatna bryza rozwiewa włosy,
biorąc kroplę naszego życia
pomiędzy tymi trudnymi znakami interpunkcji.
Innej interpunkcji dla nas nie będzie?
***
Gdzieś pod dalekim Czortkowem
dźwięczy lipiec i „Lato z radiem”.
Niedojrzała młodość
biegnie doliną za bocianem.
W dawnym tranzystorze
śpiewają „Czerwony gitary”.
Przed chwilą skosili pszenicę,
jeszcze zielone żaby
skaczą wszystkie razem
spod słońca do rowu,
na mgnienie przez mnie przestraszone.
Wiersze białe i czarne jeszcze czekają:
wiersze gorzkie i słodkie,
przyzwoite i niezbyt,
bez oglądania się na innych,
szczęściarzy i możnowładcόw.
Dopiero dzisiaj do nich powracam.
Nie mają sensu słowa
i żadne działania –
tak wielu znajomych
umarło w ciągu miesiąca,
aż ziemia wzdrygnęła się
strasznie i groźnie.
Nie bój się.
Przerwa na życie trwa.
Przekład: Autorka i Maria Duszkahttp://www.dziennikpolski24.pl/magazyny/a/wierszowisko,11849267/
E-BOOK Z MOIM TOMIKIEM
Okazało się, że mój tomik „Freienwill” jest do pobrania na stronie
„Darmowe ebooki”. Niech będzie, chociaż nikt tego ze mną
nie uzgadniał.
http://ebook4all.com.pl/96374-maria-duszka-freienwill.html