CZTERY ŚCIANY WIERSZA
Od kilku lat na łamach ukazującego się w Sieradzu kwartalnika „Siódma Prowincja” redaguję cykl p.t. „Cztery ściany wiersza”. Tytuł kolumny jest cytatem z wiersza Jana Zycha, jednego z moich ulubionych poetów. Oto ten utwór w całości:
DOM
Ponad dachami zegary z wież biją w moje okno.
Nic mnie w tej poczekalni przed nimi nie zasłania.
Trzeba stąd uciekać, uciekać,
bo to niedobre miejsce do mieszkania.
Muszę inne jakieś miejsce znaleźć,
choćby było nie większe niż złożone dłonie:
cztery ściany wiersza jedyny mój dom prawdziwy,
bo zawsze mieszka się tylko po wewnętrznej stronie.
W „Czterech ścianach wiersza” prezentuję twórczość współczesnych poetów polskich. Dotychczas byli to: Agnieszka Jarzębowska, Anna Michalska, Józef Baran, Wojciech Boros, Marek Czuku i Arkadiusz Frania.
Ś N I Ł E M S I Ę T R A W O M
JÓZEF BARAN – poeta z Borzęcina. Choć od lat mieszka w Krakowie. W młodości przez pewien czas był górnikiem. Potem pracował jako nauczyciel i dziennikarz. Jest autorem kilkudziesięciu książek. Wydał m.in. tomiki poetyckie: „Skarga”, „Na tyłach świata”, „W błysku zapałki”, „Dom z otwartymi ścianami”, „Taniec z ziemią”, „Tylko aż: only so much” (w języku polskim i angielskim), „Rondo”, wywiady a artystami: „Autor, autor” i „Tragarze wyobraźni” oraz dzienniki: „Koncert nosorożca” i „Przystanek marzenie”. Laureat wielu nagród, m.in. Stanisława Piętaka, Andrzeja Bursy a także Fundacji Kościelskich i Funduszu Literatury. W „Moim dekalogu poetyckim na 2002 r. tak pisze: „Cenię poetów, którzy sytuują człowieka na tle nieba, przyrody, przestrzeni, operują nazwami własnymi.(…) Lubię w poezji oryginalny, świeży obraz, jego ekspresyjność, ale także dyskretną muzyczność.(…) Pierwsze przykazanie literatury – nie nudzić!”
UCZĘ SIĘ OD MRÓWKI
gdy znów cel z oczu tracę
bo wydaje mi się
że wszystkie nasze ziemskie starania
diabła warte
przyglądam się z podziwem
anonimowej mrówce
tej miniaturowej
kulturystce losu
taszczącej pod górkę
ziarnko Wiary
z taką determinacją
jakby to od niej
miało zależeć
czy Ziemia będzie się nadal
kręcić
Borzęcin, 26 maja 2006
BEZSZELESTNIE
bezszelestnie
otwarły się okiennice snu
i ze wszystkich stron powiało tęsknotą
na parapecie
usiadł biały kruk bezsenności
czy to ty myślałaś o mnie
w środku nocy
OT TAK
cuda zdarzają się nawet
na przystankach autobusowych
w Forte dei Marmi
przelotny
sprzedawca parasolek
z czarnej planety Etiopii
po paru minutach wspólnego milczenia na ławce
zaufał mi w uśmiechu swój bagaż
i pogwizdując
oddalił się w stronę bistra
pomyślałem
jeszcze nie wszystko stracone
jeśli obcy człowiek bez słowa
ot tak
bierze drugiego za swego
to kto wie może tego świata
nie trafi tak prędko szlag
x x x
a najbardziej jestem poetą
ludzi nieśmiałych
tych z osikowym liściem uśmiechu
przylepionym do warg i drżącym
za każdym silniejszym
podmuchem słów
tych ubogich krewnych duńskiego
królewicza Hamleta
którzy mają złą dykcję
i choć za każdym krokiem mówią
być albo nie być
czynią to tak po cichu i niepewnie
że żaden Szekspir z tego
nie zrobił jeszcze tragedii
ho ho kto tam wie
co w nich małych drzemie
i na świat nigdy gęby nie otworzy
jacy zaklęci śpiący rycerze
czekają w nich na głos trąbki
aby spaść
z furkotem orlich skrzydeł
i wyzwolić okupowane
od urodzenia przez wrogie straże
bramy ust
ZIMA
niezmordowany pochód płatków
przez pustynne przestrzenie
pomiędzy niebem a ziemią
jakby wojska zimy
szły i szły i szły
chcąc wyzwolić nas
od tyranii szarości
lub niebo słało ziemi
błahe telegramy
chcąc wyjawić Tajemnicę
lecz my słyszymy tylko
wielomówny szept dzieciństwa
gdy życie było
nieznanym listem
w zalakowanej
świątecznymi śniegami kopercie
(Siódma Prowincja 2009, nr 1-2 s. 38)
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.