LESZEK ŻULIŃSKI NA SWOIM BLOGU PISZE (MIĘDZY INNYMI) O MOIM TOMIKU „FREIENWILL”:

Pisma i ich tomiki

Wpis dodano: 19 Sierpień 2012

Coraz bardziej na rynku poetyckim staje się zauważalny udział redakcji pism literackich, które zaczęły wydawać (niektóre już dawno) także tomiki. Po prostu drukują tomik wybranego autora i dystrybuują go w łącznej sprzedaży z wydawanym przez siebie pismem. Teraz, w sierpniu, mieliśmy dosyć spektakularny przejaw tego: „w pakiecie” z łódzkimi „Arteriami” ukazał się tomik 20-letniej Urszuli Kulbackiej (pt. rdzenni mieszkańcy), zaś nowy numer gdańskiego „Toposu” sprzedaje się z tomikiem Freienwill Marii Duszki i De-klaracjami Beaty Patrycji Klary. Tak „Arterie”, jak i „Topos” to pisma świetne, mądre, mające spore zasługi w rozsądnym i kreatywnym „monitorowaniu” bieżącej literatury; pisma skupiające wokół siebie konkretne środowiska, lecz również otwarte na to, co poza ich opłotkami warte zauważenia.

Tych trzech poetek nie chcę tu porównywać, bo okazja do tego byłaby dość przypadkowa, nie ma zresztą żadnego powodu, dość stwierdzić, że te decyzje wydawnicze uważam za celne, a lekturę książek za wielce zajmującą.

Urszula Kulbacka (z Ełku) zapewne wzbudzi najwięcej emocji, bo bardzo jeszcze młoda, a już laureatka Konkursu im. Jacka Bieriezina i w lekturze zaskakująca swoją oryginalnością oraz dojrzałością. Maria Duszka (z Sieradza) uwodzi prostotą i komunikatywnością, przy tym ma wiele ważnych spraw do opowiedzenia wierszem. Beata P. Klary (z Gorzowa Wielkopolskiego) wydała kolejny przejmujący i traumatyczny tomik, czym utrwala swoją brawurową i osobną obecność w młodej (jeszcze) poezji.

Ukazał się też nowy numer gdańskich „Migotań” (obchodzących dziesięciolecie istnienia), w którym obok obficie drukowanej poezji szczególna prezentacja nowych wierszy Antoniego Pawlaka wraz z „plakatem poetyckim” tegoż.

Po upadku ukazującego się przez wiele lat (w okresie 1965-1988) miesięcznika „Poezja” zdawało się, że wraz z fiaskiem tej głównej egidy współczesnej liryki nastąpi „koniec świata” – dziś wiemy, że nie nastąpił i że redakcje czasopism (na szczęście i niektóre dawne przetrwały, jak np. „Twórczość”) czynią dla poezji bardzo wiele. Tak czy owak polecam „Arterie”, „Migotania”, „Topos” choćby i dlatego, że szelest papieru i zapach farby drukarskiej, już nie mówiąc o nieobecności tłoku i rejwachu na ich łamach, to chwila cudownego wytchnienia od internetowego targowiska próżności i przypadkowości.

 

Możesz również polubić

Dodaj komentarz